środa, 8 stycznia 2014

Kilka słów na dzień dobry

     Ostatnio postanowiłam trochę inaczej podejść do wielu spraw, walczę ze swoimi przyzwyczajeniami i próbuję nowości. Przykład? Od Nowego Roku zaczęłam biegać, a właściwie są to marszobiegi, bo kondycji nie mam wcale. Ciąża, a potem ponad miesięczne siedzenie w domu z chorymi dzieciakami dobiło mnie totalnie.

pinterest

 Jednak postanowiłam opanować głos w głowie, mówiący, że zima, że szybko ciemno, że nie mam czasu, itd. Póki co jestem w drugim tygodniu planu treningowego i jakoś daję radę. Oczywiście przy wsparciu i pomocy męża. Czy wytrwam? To co mi się podoba w bieganiu to fakt, że nie trzeba na początku inwestować w sprzęt. Wystarczą buty. Doceniam najbardziej to, że wychodzę, gdy mogę, a nie wtedy, gdy są zajęcia (np. aerobik). Bezsprzecznym atutem jest ruch na powietrzu. Zamierzam wytrwać, chociaż nie wiem co będzie jak spadnie śnieg i zaczną się mrozy...

     Dla zainteresowanych dołączeniem do innych rozpoczynających bieganie polecam artykuł Mateusza Jasińskiego.  Jestem ciekawa czy wśród moich czytelników są jacyś zapaleni biegacze, albo może wybraliście inną formę ruchu? Dajcie znać w komentarzu.

     Pozdrawiam ciepło:)

Ps. Może polecicie jakąś muzykę do biegania? 


7 komentarzy:

  1. Mam radyjko :-) zaczynalam od marszu z kijka i potem bieganie po 20 minut teraz biegam po 10 km planuje co drugi dzień jak pogoda do pisze. Siostra trzy mam kciuki za twoje bieganie.pozdrawiam wiola

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram i podziwiam - kiedy dajesz radę biegać ? :) Mam zamiar wrócić do tego zaraz po urodzeniu dziecka... Musisz wytrwać bo mam zamiar brać z Ciebie przykład :)
    Muzyczka najlepiej ukochana żeby pomagała - coś energetyzującego albo wyciszającego wieczorem :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Biegam rano, przed męża pracą - póki co to tylko 15 minut :) Późnym popołudniem/wieczorem, gdy mąż wróci z pracy i może zająć się dziećmi. :)
    Jeśli chodzi o muzykę to preferuję energetyczną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Ciebie dumny, zaimponowało mi, że się przełamałaś. Keep up the good work!

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdraszczam, bo ja jak wracam to padam na twarz i tyję...
    i podziwiam, bo nigdy nie lubiłam biegać sama:) a nawet ktoś taki jak ja, kiedyś był zapalonym biegaczem:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)