wtorek, 9 kwietnia 2013

Filmowo

     Dawno niczego nie oglądałam poza serialem Gotowe na Wszystko... Aż mi głupio z tego powodu, więc zamierzam nadrobić zaległości w najbliższym czasie. W niedzielę skusiliśmy się z mężem na Dopóki piłka w grze.
     Film opowiada historię sędziwego baseballowego łowcy talentów, którego dni w tym zawodzie wyraźnie są policzone. Starość z każdym dniem daje mu w kość, a do tego młodość i postęp techniczny depczą mu po piętach. Na ostatnią wyprawę wybiera się z nim jego córka, która pomaga, próbując jednocześnie odbudować relację z ojcem.
     Uwielbiam filmy Clinta Eastwooda, ale tutaj oddał stery debiutantom, scenarzyście i reżyserowi. Sam skupił się na aktorstwie, które niestety muszę uznać za mocno wtórne. O ile w Gran Torino całkiem pasowało, tutaj razi. Te same miny, gburowatość i cedzenie pojedynczych słów. Widać zmęczonego człowieka, który poświęcił życie osobiste swojej pasji.
     Postać grana przez Amy Adams ma potencjał, ale wplatanie jej w prosty romans trąci banałem. Taak, kobiecie trzeba dać faceta i od razu w jej życiu pojawia się pełnia szczęścia i znikają wszelkie problemy. Grrr...
     Jest jeszcze Justin Timberlake grający rolę drugoplanową, z którą sobie poradził. Nic więcej nie da się powiedzieć, chociaż to miała być też postać "złożona". No jakoś nie wyszło. Dobrze, że JT jednak wydał ostatnio nową płytę, bo na muzyce zna się najlepiej!
     Film jest reklamowany jako dramat sportowy, ale sport to tylko pretekst do pokazania zmian zachodzących w ludziach, relacjach, o postępie technicznym, itd. Dobrze się go ogląda, nie nudzi, a sama historia wciąga. Tylko zakończenie jest trochę przesłodzone, więc trudno mi dać wysoką ocenę.
     Dopóki piłka w grze to obraz, który dobrze się zapowiada, ale niestety jest tylko poprawny, lekko mdły, taka lekka rozrywka.
***
Życzę wszystkim dużo ciepła i słońca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)