czwartek, 29 października 2015

Smakując Toskanię?

     O mojej słabości do wszystkiego co włoskie wspominałam nie raz na tym blogu, choćby przy okazji opisywania Książki kucharskiej włoskiej Mamy.



     Lubię melodyjność języka, wspominam letnie słońce, podziwiam styl Włoszek i doceniam dorobek historyczny. Jeśli mam okazję poczytać powieść, której akcja dzieje się w tamtych rejonach to długo się nie waham.

     Skusiłam się ostatnio na Smakując Toskanię. Apetyczna podróż po magicznych włoskich zakątkach Beth Elton.


     Od razu napiszę, że rekomendacje z okładki są mylące. Czytając nie "przeniesiesz się myślami i wspomnieniami do starych miast na wzgórzach"(...), nie odkryjesz Toskanii, nie poczujesz klimatu i atmosfery. No nie! Książka to zwyczajny przewodnik kulinarny, w którym autorka wplotła swoją historię w pierwszej części książki. Do tego garść informacji o Toskanii, które można znaleźć choćby w internecie. Jestem zdecydowanie na nie.

     Bardzo się zawiodłam. Bardzo liczyłam na powieść w stylu Marleny de Blasi, która faktycznie daje poczuć Włochy, smaki, zapachy, klimat. Reklamowanie Smakując Toskanię Beth Elton jako powieść to gruba przesada. Większość miejsca zajmują przepisy, podobno oryginalne z restauracji, które autorka sprawdziła i rekomenduje. Jakoś nie mam ochoty ich przyrządzać, mimo cudnych nazw: RISOTTO CON MELE E GAMBERI, GALLINELLA ALL'ACQUA PAZZA,CROSTINI DI FEGATO E TONNO itp. itd.

     Bardzo się męczyłam czytając Smakując Toskanię i nie dla tego, że byłam ciągle głodna (syndrom Marleny de Blasi). Rozczarowanie roku 2015, jeśli chodzi o książki przeczytane w tym roku. Tylko dla wyjątkowo cierpliwych i totalnie zakochanych w Toskanii. TOTALNIE. Innym odradzam. Lepiej pogapić się w sufit.

    Udanego dnia, a potem wieczoru z fascynującą książką!