piątek, 28 września 2012

Po koncercie

     Wczoraj obejrzeliśmy SUPER koncert J.Lo. W ramach świętowania rocznicy ślubu pojechaliśmy do Gdańska z Bydgoszczy (Jaś został z dziadkami, dziękujemy!).
     Byliśmy szybciej, niestety pogoda była średnia...
Po wyjściu z auta stwierdziłam, że jest zimno i MUSZĘ się ubrać. Stąd ta mina i zaciśnięte dłonie.
Stadion PGE Arena robi wrażenie...
     W czasie koncertu nie robiłam zdjęć, chłonęłam atmosferę, skakałam, krzyczałam i generalnie dobrze się bawiłam. Miejsca mieliśmy świetne biorąc pod uwagę, że były w strefie C.  Tutaj załapaliśmy się na zdjęcie profesjonalnego fotografa.
     J. Lo dała świetne show. Lubię jej piosenki, są doskonałe na imprezy i do prowadzenia auta. No i Jasiu też lubi przy nich pląsać. Świetne układy taneczne, doskonale zbudowani tancerze (;P) itd. Piosenkarka przebierała się kilka razy co każda kobieta na stadionie odnotowała....
    Koncert trwał półtorej godziny, więc Jennifer nie zaśpiewała wszystkich swoich hitów. Szkoda!
    Organizacyjnie było średnio. Zaczęto wpuszczać nas na stadion z półgodzinnym opóźnieniem. Nikt nic nie wiedział, jedni mówili, że mając bilety kupione przez internet, należy je wymienić w kasie, a tam się okazywało, że to bzdura. Sprawdzanie toreb to tzw. pic na wodę. Np. kobiety wchodziły z parasolami z ostrymi czubami, co rzekomo było na liście zakazanej. Parkując przy stadionie należało zapłacić 15 zł, a nie zadbano, żeby wszystkie "budki" były czynne. Itd. Dla mnie jednak liczył się tylko świetny koncert, to zamierzam zapamiętać.
     Stadion wieczorem wygląda świetnie...

     Zastanawiamy się z mężem czy nie zrobić z tego tradycji, tzn. na każdą rocznicę idziemy na koncert...:) Byłoby miło, prawda? A Wy macie jakieś rytuały z takiej okazji?
***
Dziękuję za odwiedziny. Udanego weekendu.
Przypominam o moich cukierkach:):):)

czwartek, 27 września 2012

J.Lo

     Już dzisiaj na PGE ARENA w Gdańsku. A ja się tam wybieram z mężem w ramach prezentu z okazji rocznicy ślubu...
J. Lo - nadchodzę!!!
:):):)

środa, 26 września 2012

Kociara

     Zwierzęta mruczą w różnych sytuacjach. Jak są zadowolone, ale także gdy się boją. Przeprowadzono wiele badań na temat wpływu kotów na ludzi. Odkryto m.in., że wśród właścicieli mruczków odnotowano 40% mniej zawałów*. Kocie wibracje działają przeciwbólowo, a ponieważ temperatura kota jest wyższa niż człowieka, gdy leży na naszych ciałach, rozluźniają się mięśnie i zmniejszają dolegliwości.
     Ciągle mam w głowie moment z przeszłości, gdy miałam zapalenie jednego płuca, nasz kot kładł mi się na plecach na chorej stronie. Skąd wiedział?
Będąc w ciąży dziwiłam się naszemu kotu, że mnie ignorował, ale pewnie był zazdrosny, bo słyszał/czuł dziecko rozwijające się we mnie..?
     Kolejne badania dowodzą, że jeśli dziecko w pierwszych latach życia wychowuje się z psem i kotem, ma znaczne szanse, żeby nie być alergikiem...*
     Znam ludzi, którzy koty lubią, ale także całą masę tych, którzy nie ukrywają swej niechęci. Większość uwag to zwykłe uprzedzenia i zabobony, a jak wiadomo trudno z tym walczyć. Sama uważam się za kociarę, doceniam ich piękno i umiejętności, chociaż wiem, że są specyficzne.
Tobi w Tuszynach
     Koty chodzą swoimi ścieżkami, same porcjują czułości i bardzo lubią miski pełne jedzenia!
Uwielbiam patrzeć jak się myją, wręcz hipnotyzuje mnie to. Nie znoszę chwili, gdy próbuję zasnąć, a Tobi układa się na kołdrze tak, abym go mogła (MUSIAŁA) głaskać (bo się nadstawia). Poranki (4-5 rano) też bywają ciężkie, gdy jego dzień się zaczyna od zabawy woreczkiem foliowym (!!!), albo jakąś inną pierdołą. Oj, bywa ciężko!
Kto ma kota, ręka w górę!

* przytoczone dane pochodzą z artykułu w Twoim Stylu nr10 (267).
***
Dziękuję za odwiedziny.
Ps. Kto się jeszcze nie zapisał po moje cukierasy?

wtorek, 25 września 2012

Wspomnień czar

     Na blogu Kasi Tusk tydzień z Audrey Hepburn, którą każda fashionistka i kinomaniak zna. A ja przypomniałam sobie wizytę w londyńskim Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud, gdzie z przyjaciółką szalałam i robiłam mnóstwo fotek z "gwiazdami".
Zdjęcie z Audrey Hepburn:
:)
Znacie aktorkę i jej filmy? A może bardziej kojarzycie jej styl ubierania, np. spodnie cygaretki, małą czarną, tiarę, czy baletki?
***
Przypominam o moim candy!
Pozdrawiam:)

poniedziałek, 24 września 2012

Takie tam...

     Na wszelkich imprezach rodzinnych zdjęcia zawsze ja robię! Staram się uwiecznić urodziny, imieniny, czy inne takie.
Na wesele aparat też zabrałam, ale mam jakieś cztery fotki i oczywiście na żadnym mnie nie ma. Jak przeglądam foldery to właściwie jeśli gdzieś się pojawiam to raczej przypadkowo...Czytaj: wyglądam niekorzystnie. Na wesele jednak miałam fryzurę ułożoną w salonie, make up mocniejszy, dopasowaną kieckę i klasyczne czarne szpilki. No i subtelną biżuterię. Tak...tylko nie mam żadnego zdjęcia, żeby pokazać się inaczej niż w spodniach. Muszę poczekać i liczyć na Młodą Parę, że coś wyłuska ze swojej kolekcji i przekaże (tu się przymilnie uśmiecham do Uli i Wojtka).
     Kilka fotek kartki, którą zrobiłam specjalnie dla naszych znajomych. Exploding box z papierów Magicznej kartki.

Kwiatki wykonane przeze mnie..

W środku miejsce na banknoty....






Tekturki ze Scrapińca potuszowałam i potraktowałam Crackle Accents. Do tego trochę tasiemki i taśmy papierowej.
***
Witam wszystkich nowych obserwatorów, mam nadzieję, że znajdą u mnie coś dla siebie ciekawego. Każdemu z osobna dziękuję za obecność i pozostawione komentarze. Przypominam jeszcze o moim candy.
Udanego tygodnia!

niedziela, 23 września 2012

Już po..

    Na weselu było uroczo, wzruszająco, sympatycznie. Pojadłam i potańczyłam. Jakoś wytrzymałam rozłąkę z Jasiem, bo wiedziałam, że u dziadków ma jak w niebie. Moja nowa sukienka i buty dały radę, a fryzjerka poradziła sobie z moimi włosami i całkiem fajnie je podpięła. Upięcie wytrzymało nockę:)

***
Pokażę kolejną kartkę w pudełku z papierów Magicznej kartki, które mnie urzekły...





***
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. Lubię Was czytać, więc piszcie śmiało!
Pamiętajcie o moim candy.

piątek, 21 września 2012

Plany na weekend

     Już piątek. Dla całej rzeszy ludzi oznacza to, że jeszcze kilka godzin pracy i ....luzik. Tzw. fajrant. Można w końcu robić co się chce, kiedy się chce i w wybranym towarzystwie. Dla osób zajmujących się domem i dzieckiem/dziećmi na cały etat sytuacja wygląda trochę inaczej:)
My ten weekend spędzimy zabawowo, szykujemy się na weselisko!!! Jupi! A w najbliższy czwartek koncert J.Lo!!! Hurra!
     A Wy jakie macie plany na dwa dni wolnego?
***
     A dzisiaj pokażę jedną z kartek na ślub. Miała być w fioletach i w pudełku. Mam nadzieję, że się spodoba i przyniesie szczęście nowożeńcom.




***
Przypominam o moim candy. Zapraszam:)

środa, 19 września 2012

Dobry dzień:)

     Od rana w Poznaniu pada deszcz, ale na mojej twarzy widać ogromnego banana. Wszystko za sprawą przesyłki, którą listonosz dostarczył "skoro świt".
Jakiś czas temu zgłosiłam chęć przygarnięcia bransoletki, które robi mega twórcza osoba Magda. Zajrzyjcie koniecznie na jej blog, bo robi świetną biżuterię, a do tego dzieli się swoimi pomysłami i wykonaniem.
     A to MOJA bransoletka (zdjęcie podkradłam autorce):)
    A wkrótce w moje łapki wpadnie nowa książka Camilli Läckberg...
***
Dziękuję za odwiedziny, a przy okazji przypominam o rocznicowym candy.

wtorek, 18 września 2012

Moje CANDY!


W październiku miną dwa lata odkąd zaczęłam prowadzić bloga, więc uznałam, że jest doskonała okazja na małe podsumowanie i świętowanie.

niedziela, 16 września 2012

Przeczytane

     Jasiu grzecznie zrobił sobie drzemkę, a mamusia (w końcu !!!) skończyła czytać biografię Steva Jobsa napisaną przez Waltera Isaacsona.

     Nie trzeba być fanem komputerów, czy konkretnie tych ze znaczkiem nadgryzionego jabłka, żeby skusić się na lekturę tej biografii. Jest to historia człowieka, który stworzył markę rozpoznawalną na całym świecie i zmienił myślenie o roli komputerów w życiu przeciętnego Kowalskiego.
Pod kilkoma względami książka jest świetna.
     Biografia Jobsa napisana jest rzetelnie, bez pomijania niewygodnych faktów (np. nie przyznawał się do dziecka przez 10 lat!). Zachowana została chronologia, co ułatwia śledzenie rozwoju bohatera i jego firmy.
Według mnie Walter Isaacson znalazł złoty środek między lukrowanym peanem a szkalującym zbiorem insynuacji. Przy okazji poznawania samego Steva Jobsa dostajemy porcję historii firmy Apple, dowiemy się jak powstawał pierwszy Macintosh, iPod czy iPhone. Byłam zaskoczona, bo okazało się, że Steve Jobs pomagał rozkręcać Pixara. Kojarzycie filmiki z lampą, Toy story? To też On.

     Kilka cytatów:

"Steve stworzył jedyną lifestylową markę w całym sektorze zaawansowanych technologii. (...)Istnieją samochody takie jak Porsche, Ferrari czy Prius, których posiadanie jest dla ludzi powodem do dumy, ponieważ to, czym jeżdżę, mówi coś o mnie samym. W taki sam sposób ludzie postrzegają produkty Apple".

"Doktryna obowiązująca pod rządami Steve'a Jobsa to zero tolerancji dla braku dokonań".

"Innowacyjną firmę rozpoznaje się nie tylko po tym, że jako pierwsza wprowadza nowe rozwiązania. Taka firma potrafi także przegonić tych, którzy początkowo zostawili ją w tyle."

"Naszym zadaniem jest ustalić, czego klient będzie chciał, zanim tego zapragnie. (...) Ludzie nie wiedzą, czego chcą, dopóki im się tego nie pokaże."

Itd. itd. itd......

     Steve Jobs to postać niezwykle barwna, bardzo charyzmatyczna, interesująca. Myślę, że może być inspiracją dla wielu ludzi. Warto przeczytać biografię i poznać choć odrobinę człowieka, który tak "namieszał" w świecie technologii.
Polecam!

W Stonogach...

Candy!!! Więcej informacji na blogu, tu. Chętnie zaopiekuję się zestawem nr 4.

Teraz muszę czekać na losowanie...
***
Pozdrawiam niedzielnie:)

sobota, 15 września 2012

Jestem!

     No to mamy już pogodę iście jesienną! Dzisiaj poszliśmy z Jasiem na zakupy mimo deszczyku, a potem pobawiliśmy się na placu zabaw chociaż wiatr próbował urywać nam głowy. Żal mi lata, wakacji i słoneczka...
     Postanowiłam zrobić tym razem dla siebie taki mały albumik, aby przypominał miłe chwile. Wakacje spędziliśmy w drewnianym domku w lesie, więc postanowiłam, że nawiążę do tego formą.
Uwaga - sporo zdjęć!

Kwiatki własnej roboty!




Plotka!




Album składa się z pięciu kart, które sama wycięłam. Zużyłam właściwie trzy arkusze z tego zestawu i dołożyłam trochę dodatków z Lemonade i Magicznej Kartki.
A wy robicie sobie takie pamiątki?
***
Dziękuję za odwiedziny. 
Udanego (słonecznego) weekendu!!!

poniedziałek, 10 września 2012

Na słodko

     Poniedziałek od rana jasny, słoneczny i ciepły. Oby tak dalej, bo w takie dni mam więcej energii.
Dzisiaj dam Wam przepis na pyszny sernik z brzoskwiniami, który podpatrzyłam tu. W końcu zrobiłam placek, który zjedliśmy do ostatniego kawałka. To lubię!


SERNIK Z BRZOSKWINIAMI W KAKAOWYM CIEŚCIE

Składniki:

Ciasto:
1 1/2 szkl. mąki pszennej
1 łyżka cukru
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
100 g margaryny
1 jajko

Masa serowa:
500 g sera mielonego z wiaderka
1/2 szkl. cukru
2 jajka
1 opakowanie budyniu waniliowego
400-500 g brzoskwiń

Ciasto: Zmiksować mąkę, cukier, kakao, proszek do pieczenia razem z masłem. Dodać jajko i ponownie zmiksować. Powstanie coś w rodzaju kakaowej kruszonki. Ok. 2/3 tej kruszonki wysypać do foremki (wykorzystałam okrągłą) wyłożonej papierem do pieczenia i delikatnie ugnieść łyżką. Pozostałą część zagnieść i włożyć do zamrażalnika. Ciasto wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 st. C i piec ok. 15 min. Wyjąć i chwilę przestudzić.

Masa serowa: Ser, cukier, jajka i budyń delikatnie zmiksować. Z brzoskwiń usunąć pestki i pokroić owoce na mniejsze kawałki. Dodać do masy serowej i wymieszać. Wyłożyć na upieczony spód. Na wierzch zetrzeć na tarce zamrożone ciasto i całość wstawić do piekarnika na ok. 45-50 minut.
Zdjęcia nie mam, bo nie mogłam się wyrobić czasowo przed przyjazdem rodziców. W ciągu 3 godzin upiekłam ciasto, skroiłam sałatkę schrzanioną, a do tego przygotowałam zapiekankę na obiadokolację. Dobrze, że Jasiu grzecznie spał, no grzecznie się bawił.
***
Dziękuję za odwiedziny. Życzę udanego tygodnia!!!
Ps. Kolejne nowości papierowe do zgarnięcia tu.

niedziela, 9 września 2012

Słów kilka

Dzisiaj tylko informacja, że Magiczna Kartka ogłosiło rozdawnictwo!
Pozdrawiam niedzielnie! Rodzinnie! :)

poniedziałek, 3 września 2012

Zaskoczenie

     Jak bardzo dzieci potrafią zaskakiwać! Opowiem od początku.
Jasiu od dłuższego czasu uwielbia auta, aż do znudzenia powtarza swoje brum, brum jak mantrę. Jestem typową kobietą i jestem już tym zmęczona. Szybko się nudzę bawiąc modelami samochodów, kompletnie nie czuję potrzeby "parkowania" na stole przed, za, obok talerza...Nie lubię zgadywać marek, z trudem rozpoznaję "znaczki", nie mówiąc już o sylwetce. Dla mnie auto, to po prostu auto, środek transportu, ma być wygodne, a przede wszystkim bezpieczne. No, ale Jasiu ciągle brum, brum...
     Wróciliśmy z wakacji, więc siłą rzeczy spacerujemy po osiedlu, gdzie sporo aut jeździ i parkuje. No i nic tylko pokazywał synek jakiś model, mówił brum i ciocia, dziadzia, albo mama. Nic nie rozumiałam, ale specjalnie nie szukałam sensu. Ot tak sobie mówi. No i jak się wczoraj okazało to ma sens!
Mąż zabrał Jasia na spacer i zauważył pewną prawidłowość. Otóż, synek nasz kochany doskonale kojarzy nasze marki samochodów! Pokazuje auta, które mają znaczki takie jakie są w naszej rodzinie (że tak to określę). Bystre dziecko, a mamusia taka "niekumata", hehe!
***
     W poprzednim poście był parawanik ze zdjęciami dla mojej babci, dziś pokażę album dla babci mojego męża. Z uwagi na to, że dużo osób z rodziny jest na zdjęciach, których nie chcę upubliczniać, pokażę tylko kilka fotek.




Album wykonałam na bazie, którą dawno temu wygrałam w candy, dodałam papiery z Galerii Rae w zieleni i żółci, kilka ścinków z innych kolekcji, innych firm, kwiatki dostałam w pakiecie urodzinowym i w końcu je wykorzystałam. 
Do albumu dorobiłam pudełko, bardziej jako zabezpieczenie przesyłki, niż element dekoracyjny. 
     Myślę, że to jeszcze nie koniec z albumami, w głowie obmyślam kolejny. 
Dziękuję za odwiedziny. Fajnie, że komentujecie, bo uwielbiam Was czytać.
 Pozdrawiam poniedziałkowo!

niedziela, 2 września 2012

Pomysł na prezent dla faceta!

Standardowo miałam problem z prezentem na urodziny dla męża. Bo co? Znowu książka, koszulka, itp.? Dostał coś handmade, skorzystałam ze starego pomysłu.

sobota, 1 września 2012

Dla Babci

     Moja babcia to świetna kobieta, więc postanowiłam coś jej podarować tak bez okazji. Doszłam do wniosku, że ucieszy się ze zdjęć prawnuków, dzieci moich i siostry. Postanowiłam zrobić taki mały parawanik, na którym umieściłam fotki Kuby, Klaudii i Jasia, a dodatkowo naszą wspólną. Widać jak babcia chudzinka próbuje stać prosto!

Kubuś, Klaudusia i Jaś


Z babcią Jadzią
Całość powstała z papierów Daydream kupionych w Craftstore, dołożyłam tylko wstążkę i kwiatki z pasmanterii. Mam nadzieję, że upominek spodoba się Jadźce (;P)...
***
Dziękuję za odwiedziny i za pozostawiane komentarze, które BARDZO lubię czytać.
Pozdrawiam weekendowo!