poniedziałek, 26 września 2011

Jeszcze lato...

Dziś pogoda Nas rozpieszczała. Było ciepło, słonecznie, letnio. Cudnie. Zabrałam Jasia i mamę na Stary Rynek, obejrzeliśmy trykające koziołki i zjadłyśmy mega wielki deser! Mniam...

A to karteczka, pierwsza po dłuższej przerwie:





niedziela, 25 września 2011

Po staremu

Jesteśmy już od kilku dni w domu, razem z moją mamą, która przyjechała się tu urlopować. Lubię obserwować jak się zajmuje Jasiem, który szybko się z Nią oswoił. Mam dodatkową pomoc, ale też kompana do spacerów.
Wczoraj wieczorkiem oglądaliśmy Robin Hooda z 2010 roku. Świetny film w reżyserii Ridleya Scotta, z doskonałymi aktorami, m. in.: Russell Crowe, Cate Blanchett, Max von Sydon, William Hurt.

Znajdziemy tu akcję, humor, romans, a także politykę. Właściwie ten „Robin Hood” opowiada o okresie, gdy rycerz Robin nie był jeszcze rozbójnikiem. Crowe wypada przekonująco w swojej roli, jego bohater jest sympatyczny, honorowy i bohaterski czyli taki, jaki powinien być. Cate Blanchett w roli Marion jest bardzo dobra, stworzyła bohaterkę silną i odważną, różniącą się od wcześniejszych wersji. Dojrzali aktorzy nadali nowy wymiar tej jakże już wyeksploatowanej historii.
Twórcom znakomicie udało się odwzorować średniowieczną Anglię - zimne, kamienne mury zamków, czy ogołocone wioski z ledwie kilkoma surowymi budynkami potrafią wciągnąć w klimat dawnych czasów. Scenografia, kostiumy - to wszystko najwyższy poziom. Podobnie zachwycające zdjęcia Johna Mathiesona  połączone z świetnym montażem Pietro Scalii. Realizacja scen batalistycznych jest prawdziwym majstersztykiem.
Gorąco polecam to widowisko na długie, jesienne wieczory. 

W Galerii Papieru rocznicowe candy. 

niedziela, 18 września 2011

Takie tam obserwacje

Ostatnio trafiłam na artykuł, w którym było opisane jak to się dzieje, że rodzi się coraz więcej Niemców. Okazuje się, że jest to efekt wprowadzonych w 2006 roku zmian w polityce prorodzinnej. Kanclerz Angela Merkel i ówczesna minister do sp. rodziny ogłosiły stworzenie ponad pół miliona miejsc w żłobkach kosztem 3 mld(!) euro. Dodatkowo matkom, które zdecydowały się po urodzeniu dziecka pójść na urlop wychowawczy, państwo wypłaca becikowe przez rok (!!!) w wysokości 65%pensji. Jeśli po roku przez dwa miesiące dzieckiem zajmuje się ojciec, to przedłuża się o ten czas wypłacanie świadczenia.
Czyż to nie brzmi zachęcająco? Niestety muszę zauważyć, że Polski nie stać na taki gest. Rząd przed każdymi wyborami obiecuje różne takie... U nas chyba problemem jest to, że kobiety boją się skorzystać z prawa do urlopu wychowawczego, bo: 1. mogą nie mieć do czego wrócić, 2. ze względów finansowych 3. brak miejsc w żłobkach. Nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni.
Coś mi zgrzyta, gdy słyszę jak politycy namawiają kobiety do rodzenia dzieci. Teraz jest też trend, żeby kobiety wracały do pracy zaraz po macierzyńskim, bo w ten sposób poprawią swoją sytuację na rynku pracy. Tylko właściwie po co mamy rodzić, skoro same nie możemy wychowywać? To mit, że da się pogodzić pracę i zajmowanie się domem i dzieckiem nic nie tracąc. Bzdura! Nie wierzę w sielskie obrazki mamusi wracającej po 8 godzinach z pracy (oby tylko), ogarniającej obowiązki domowe, robiącej obiad, a w międzyczasie zajmującej się dzieckiem po żłobku. A wszystko z uśmiechem i mega cierpliwością, wymyślając kreatywne zabawy i gry. Obserwując jak pociecha rośnie i rozwija się. Ja nikogo nie chcę osądzać, czasami życie nas zmusza do podejmowania pewnych decyzji, ale czuję, że coś tu jest nie w porządku.
Trochę się rozpisałam, ale to tylko dlatego, że jest mi ten temat bliski. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje urażony. Może ktoś ma na ten temat jakieś uwagi?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających.

piątek, 16 września 2011

Rocznica ślubu, czyli "O północy w Paryżu"

 
Kilka dni temu obchodziliśmy z mężem drugą rocznicę ślubu, tzw. bawełnianą. Z tej okazji dostałam piękne, dwie czerwone róże i ulubione czekoladki. Wybraliśmy się do kina, Jasiu został z dziadkami.

piątek, 9 września 2011

Las dookoła nas

Znowu wyrwaliśmy się z miasta. Poznań zakorkowany. Pogoda jakaś taka dziwna. W weekend niby ma być ciepło, słonecznie. Potem może będzie okazja pozbierać grzyby? Przydałoby się uzupełnić zapasy kurek.

Jasiu skończył dwa dni temu 8 miesięcy. Nie było żadnej imprezy, no bo co to za rocznica?!! Tak tylko odnotowaliśmy, zastanawiając się co ten kolejny miesiąc przyniósł. Młody zrobił się ciekawski, wszystko trzeba spróbować włożyć do buzi, albo chociaż musnąć dłonią; zaczął pełzać, nie wiarygodne uczucie zobaczyć go przemieszczającego się z jednego pokoju do drugiego; pojawił się kolejny ząb, czyli są już trzy, a kolejny "w drodze"; coś tam próbuje mówić, w stylu: mama, baba, a kilka dni temu: tata. Ślicznie się uśmiecha, głośno śmieje, uważnie przygląda obcym, albo dawno niewidzianym... Niesamowite jak dzieci się rozwijają!
 Dzisiaj Janek dostał zestaw obiadków i deserków od 8 miesiąca! Najbardziej nam się wszystkim podoba lazania...
Przed naszym wyjazdem wymieniłam praktycznie całą garderobę małego, spodnie, bluzy, body, skarpetki - rozmiar : UWAGA: 86-92cm. Tak, tak, mój synuś ośmiomiesięczny nosi rzeczy jak 1,5-2letnie dziecko. He he...W poniedziałek jadę do przychodni zważyć szkraba. Zobaczymy, zobaczymy (póki co czuję, czuję...)

Wygląda na to, że będę miała przerwę od robienia kartek (nic nie zabrałam) i pieczenia (brak piekarnika). Będę jednak zaglądać i pewnie komentować co nieco!:)

czwartek, 8 września 2011

Do kawy - ciasteczko czekoladowe

Dzisiaj treściwie. Tylko przepis. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię do kawy zjeść coś słodkiego. Nie musi być dużo, ale coś ! Wtedy to doskonała przerwa od obowiązków.

wtorek, 6 września 2011

Słów kilka

Nie ogarniam ostatnio rzeczywistości. Trudno mi się połapać co ważne, co mniej istotne. Mam swój schemat dnia, co bardzo mi ułatwia życie, nie zamierzam narzekać na rutynę, lubię tak jak jest. Każdy dzień na szczęście przynosi coś nowego, rzuca wyzwania, wymusza elastyczność. Cała ta mrówcza praca pójdzie w odstawkę na jakieś dwa tygodnie, bo postanowiłam z Maleństwem (!) posiedzieć na działce u teściów.

Pogoda jeszcze sprzyja, mam też nadzieję, że będzie trochę grzybów. Wczoraj zrobiłam polędwiczki wieprzowe (przepis tu ) z sosem kurkowym ( opisałam tutaj ). Pycha, mniam mniam, tylko wykorzystałam resztkę grzybków z ubiegłego roku, a w tym zebrałam tylko mały słoiczek!

Jasiu robi postępy, kilka dni temu zaczął w końcu porządnie, świadomie pełzać. Co za radość zobaczyć go w kuchni tak znienacka. He he. Dzisiaj zaczął robić jakieś dziwne figury, może już niedługo zacznie raczkować? Dorobił się 3 ząbka, górnej jedynki, kolejne trzy czekają w kolejce do wyrżnięcia, co powinno nastąpić lada moment...Trochę marudzi, płacze jakoś tak... No i od chyba trzech dni nie chce ssać smoczka, z czego cieszę się ogromnie, bo nasłuchałam się dużó o dzieciach, które nie chciały się z nimi rozstawać!

Skończyłam czytać trzecią część trylogii, o której pisałam tu i tu. Nie zawiodłam się. Wielki Mistrz rozwiązuje zagadkę, wyjaśnia wiele wątków, tłumaczy pojawienie się postaci, daje trochę romansu, przenosi w inny, fantastyczny świat! Polecam gorąco, książkę czyta się rewelacyjnie, nie mogłam się od niej oderwać, ciągle myślałam "co dalej". Zakończenie nie jest tandetne, ani tkliwe, czyli duży plus. Pani Trudi Canavan rewelacyjnie pisze, widać, że dokładnie przedstawiła wymyślony świat, trudno odmówić Jej warsztatu. Genialna pozycja, szczególnie na długie jesienne wieczory!!!





Muszę jeszcze dodać, że bardzo mi się podobają projekty okładek. Jako "wzrokowiec" doceniam.


Dziękuję wszystkim odwiedzającym za każdy komentarz, jest mi zawsze bardzo miło. Pozdrawiam ciepło:)