wtorek, 15 września 2015

Co nas nie zabije Davida Lagercrantza -tak czy nie?

Książka i kwiaty z okazji 6 rocznicy ślubu :D
    Czy warto przeczytać kontynuację trylogii Millennium Stiega Larssona napisaną przez Davida Lagercrantza pt. Co nas nie zabije???  Przedstawię powody na TAK i na NIE. Sami zdecydujecie.


      Jestem na TAK, bo...

  1. Wracają bohaterowie Mikael Blomkvist i Lisbeth Salander. Nietypowa para kolejny raz współpracuje, a jak wiadomo z wcześniej przeczytanej trylogii - są bardzo specyficzni. A jak wiadomo lubimy to, co znamy. Poza tym - te same miejsca,  postacie drugoplanowe...
  2. Mamy do czynienia z kolejną sensacyjną sprawę, a do tego taką, która w dzisiejszych czasach dotyczy każdego z nas. Kontrola, przepływ informacji, internet, szpiegostwo gospodarcze...
  3. Nie ma dłużyzn, są zwroty akcji i tempo. Nie można odmówić Davidowi Lagercrantzowi kunsztu pisarskiego. Jeśli tylko odpuścisz sobie myślenia, że to nie LARSSON, to będzie dobrze. Uwierz mi!
     Jestem na NIE, bo...
  1. Relacja między bohaterami nie wychodzi poza ramy określone w trylogii Larssona. Coś, co było według mnie siłą napędową 3 książek, tu jest potraktowane po macoszemu.
  2. Momentami gubiłam się w tej aferze. Za dużo postaci i zbiegów okoliczności. Chyba, że umknęło mi coś tak mega ważnego w trylogii...
  3. Punkt trzeci jest tak subiektywny jak tylko jest to możliwe. Zwyczajnie w świecie brakuje mi w niej klimatu Larssona. U niego było jakoś tak mrocznie, niepokojąco, szaro i deszczowo, tak "chropowato". Co nas nie zabije jest taką uładzoną wersją trylogii. Podobne zdanie miałam o filmie - Szwedzi spisali się na medal, a Amerykanie? Cóż, stworzyli ŁADNĄ wersję...
     Wiedziałam od początku, że książkę przeczytam. Prędzej, czy później trafiłaby w moje ręce. Wyszło na to, że całkiem szybko po premierze mogłam usiąść i wyrobić sobie zdanie. W internecie było głośno jeszcze przed wydaniem. Były głosy oburzenia i potępienia. Trochę jestem w stanie to zrozumieć, ale ja nie chciałam się uprzedzać. Skoro książka wzbudziła tyle kontrowersji zanim ktokolwiek mógł ją przeczytać, to tym bardziej chciałam ją mieć. 

     Jeśli tylko odrzuci się wewnętrzny opór, nie zacznie spekulować "co Larsson by na to powiedział", to mamy do czynienia z całkiem solidnym kryminałem. Przy odrobinie dobrej woli spodoba Wam się ta książka! Odrzućcie uprzedzenia. Polecam, bo możecie spędzić przyjemne chwile z charyzmatycznymi bohaterami tropiącymi kolejną sensację. No i można się czegoś nauczyć... Sprawdźcie już teraz słowo sawant.

Polecam!