wtorek, 31 stycznia 2012

Recykling = albumik

Pięknie przymroziło dzisiaj! Fajnie, że słoneczko świeciło mocno, to wytrzymaliśmy z Jasiem na spacerze aż 20 minut. Do pełni szczęścia brakuje tylko śniegu. Pożyjemy, zobaczymy...

Zgodnie z modą na recykling postanowiłam wykorzystać rzeczy totalnie niezgodnie z ich przeznaczeniem. Zrobiłam mini album, a inspiracją były Jasia książeczki. Po kolei:

Albumik ma wymiary 8cm x 13cm, okładka jest z opakowania po pizzy, a wewnętrzne karty z opakowań po ryżu. Wszystko okleiłam papierami, takimi skrawkami w moich ulubionych kolorach: zieleń i fiolet. Brzegi kart potraktowałam tuszami: zielonym i czarnym. Nawet zużyłam końcówkę tasiemki. "Dzieło" pojedzie najprawdopodobniej do babci, dostanie kilka naszych zdjęć. Tak bez okazji... 

Dodam jeszcze, że od góry każdej ze stron jest miejsce do włożenia tagów, np. z informacją o miejscu zrobienia zdjęcia, albo tylko datą.






Po zrobieniu tego albumiku wiem już co należałoby poprawić. Przede wszystkim opakowanie po pizzy nie nadaje się na okładkę (chyba do niczego się nie nadaje poza byciem opakowaniem pizzy), bo zbyt łatwo się gniecie. Wewnętrzne karty lepiej od razu zrobić z ozdobnego papieru, a nie oklejać dodatkowo twardy i sztywny karton. Wyszło przez to mało precyzyjnie, a przynajmniej nie tak jak sobie zakładałam. Poza tym uważam, że to całkiem fajny pomysł, myślę, że jeszcze kiedyś skorzystam, tym bardziej, że nie wymaga użycia bindownicy!


Jestem ciekawa, czy ktoś już robił tego typu album? 


Życzę spokojnej nocy...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Rozterki spacerowe

Spacery z Jasiem nie są już takie jak wcześniej. Oj, nie! Pomijam wszystkie przygotowania do wyjścia z domu. Teraz synek chce iść sam, oczywiście przytrzymywany za rączkę, bo nie umie jeszcze samodzielnie. 
Dzisiaj całkiem długo wytrzymał na własnych nogach, aż byłam z niego dumna. Jednak w końcu przyszedł taki moment, że widząc jego zmęczenie próbowałam wsadzić go do wózka. Niestety, Jaś zaczął głośno protestować, łzy płynęły strumieniami, a ciało wydawało się być z gumy. Sytuacja powtarza się od jakiegoś czasu, a ja za każdym razem zastanawiam się, czy sąsiedzi nie zgłoszą, że znęcam się nad dzieckiem? 
Jaś na urodziny dostał taki samochodzik:
Na początku bawił się tylko kołami, potem nauczył się chować do niego różne drobiazgi. Kilka dni później nieśmiało zaczął odpychać, a od zeszłego tygodnia szaleje po korytarzu, aż się kurzy! Piszczy przy tym tak, aż sąsiedzi stwierdzili, że w końcu go słychać. Nie mamy specjalnie skrupułów, bo ich córka, starsza o półtora roku, też tak biega, jeździ i pokrzykuje. 
***
Już niedługo, bo 3-5 lutego odbędzie się na terenach Międzynarodowych Targach Poznańskich,  XI edycja Poznańskich Spotkań Targowych - Książka dla Dzieci i Młodzieży."Tysiące wartościowych książek, a oprócz tego spotkania z autorami, wydawcami i ilustratorami, premiery wydawnicze, warsztaty, spektakle, wystawy i konkursy dla dzieci". Szczegółowy harmonogram tu.
Jaś jeszcze jest za mały na te wszystkie atrakcje, ale może sama podjadę coś kupić dla niego?!


Dziękuję za odwiedziny, życzę dobrej nocy!

niedziela, 29 stycznia 2012

Pieniądz nie śpi!

Są tematy, które mnie nużą. Nie chodzi nawet o to, że się nie znam. Zwyczajnie w świecie mnie nie interesują. Jednym z nich jest pieniądz, a dokładnie inwestowanie, giełda itd. Wychodzę  z założenia, że to nie mój świat. Dlatego sama się sobie dziwię, że obejrzałam do końca film Oliviera Stone’a Wall Street: Pieniądz nie śpi.
Po pierwsze zaczęłam ze względu na pamięć o pierwszej części, genialnej według mnie. Po drugie chciałam znów zobaczyć „w akcji” Michaela Douglasa, którego bardzo cenię jako aktora świetnego w rolach komediowych, jak i dramatach. Po trzecie film wybrał mąż, którego interesują te tematy.
Tutaj znajdziecie więcej informacji o tym filmie.

Wrażenia z seansu? Cóż, trochę się nudziłam. Scenariusz prosty, dialogi momentami tylko wciągające, montaż dynamiczny, więc czasami zapominałam, że jest późna pora i powinnam kłaść się spać. Generalnie film to popis Michaela Douglasa, a partnerujący mu młodzi aktorzy Shia LaBeouf i Carey Mulligan myślę, że mogli sporo się nauczyć. W filmie gra też Jose Bralin, więc to też jest jakiś argument, żeby ten film zobaczyć. Mnie słuchanie o kryzysie, giełdzie, akcjach itd. nie interesuje…Polecam tylko fanom aktorów, maniakom giełdowym, pozostali się wynudzą jak przysłowiowe mopsy.


***
Na blogu scrap.com.pl pojawiły się nowe tusze i mamy okazję wygrać zestaw!

Udanej niedzieli!


sobota, 28 stycznia 2012

Koniec czytania i zupa

W końcu udało mi się skończyć książkę, o której pisałam wcześniej. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony książka w czytelny sposób ukazuje życie Pani Danuty Wałęsy, z drugiej jest sama postać Pierwszej Damy. To zdecydowanie nietuzinkowa osoba, chociaż jej podejście do życia, związków, polityki momentami mnie zadziwia. Jej hart ducha, wewnętrzna siła, naturalność i klasa na pewno zachwycają mnie jako kobietę, jako matkę. Wiem ile jest pracy przy jednym bobasie, myślę, że ogarnęłabym jeszcze maksymalnie dwójkę, ale ósemkę?!?!?Podkreślam słowo "ogarnęłam", bo trudno chyba o coś więcej przy takiej gromadce...A jeszcze jak ojca nie ma przez większość czasu? Ja NIE ROZUMIEM tego związku. 
Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubią poznawać ciekawych ludzi. Napisana jest prosto, wyjaśnia wiele z historii nie tylko prywatnej związku, ale też z historii współczesnej Polski.
***
A dzisiaj zrobiłam zupę - krem, przepis pochodzi stąd.
W ramach wstępu powiem tylko, że ja nie lubię gotować zup. Uwielbiam je jednak jeść, więc jak tylko zobaczyłam ten przepis wiedziałam, że spróbuję. Okazało się, że jest bardzo smaczna, pożywna (mimo braku mięsa), a do tego fajnie rozgrzewająca. 


ZUPA KREM Z PAPRYKI, MARCHWI I POMIDORÓW

Składniki:
  • papryka czerwona
  • cebula czerwona
  • 3 ząbki czosnku
  • 3 marchewki
  • puszka pomidorów krojonych
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka masła
  • szklanka rosołu (mam zamrożone kilka porcji)
  • sól, pieprz
  • bazylia (dodałam odrobinę suszonej, bo nie mam świeżej)
  • 2 łyżki serka mascarpone
Wykonanie:
Cebulę, czosnek i paprykę pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na oliwie i maśle. Dodałam pomidory i marchewkę również pokrojoną w kostkę oraz rosół. Gotowałam do miękkości marchwi, jakieś 25 minut, doprawiłam solą i pieprzem, zmiksowałam dokładnie. Na końcu dodałam serka mascarpone, wymieszałam i GOTOWE!

Mniam...Mniam...

czwartek, 26 stycznia 2012

Czytam...

Jak już coś zacznę to trudno mi się oderwać. Szczególnie jeśli chodzi o książki. W końcu zabrałam się za mój prezent gwiazdkowy Danuta Wałęsa. Marzenia i tajemnice.


Niesamowita historia dzielnej kobiety. Ukazuje się jako prosta kobieta, której nadrzędnym celem była i jest rodzina. Wszystko co robiła było z myślą o mężu i dzieciach, chociaż muszę przyznać, że ładnej laurki im nie wystawia. "Nie wiem czy mentalność męska sprowadza się do takiego zaślepienia własnymi sprawami, że nie dostrzega się drugiej osoby?(...)W jednym życiu dwa światy. (...) W tym wszystkim byłam tylko ja, a mąż tylko chwilami." Itd.
Danuta Wałęsa opowiada skąd pochodzi, jak poznała męża, co sądzi o czasach komunizmu, Solidarności, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat macierzyństwa, modlitwy, związków, przyjaźni. 
Ciągle czytam i ciągle mi mało. Uwielbiam historie niebanalnych ludzi, a Pani Danuta zasługuje, że jej wysłuchać i spróbować zrozumieć.

Czas mija nieubłaganie, a śniegu jak nie było, tak nie ma. Za to na moim kuchennym parapecie ładnie kwitnie storczyk:

Myślę, że za robienie kartek zabiorę się jak tylko dotrze przesyłka z nowymi papierami. Czekam...

Miłego wieczoru:)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Gdzie ta zima???

Nie żebym tęskniła za mrozem, śniegiem, a potem wszędobylską breją! Co to, to nie! Tylko to trochę dziwne, bo odkąd żyję (a żyję już jakiś czas ;)), to chyba nie było sytuacji, żeby w grudniu i styczniu nie można było ulepić bałwana?!! Jasiek dostał sanki pod choinkę i póki co leżą smętnie w garażu. A tak bardzo chcieliśmy mu pokazać śnieg... Pewnie, że zima jeszcze trwa i może w końcu się doczekamy, ale to nietypowa sytuacja. 


Jestem znowu na "wyjeździe" i tym razem nie zabrałam nic do scrapowania. Brakuje mi moich przydasi! Mogę jedynie pokazać albumik, który zrobiłam dla Dziadków Jasia. Będzie kilka fotek, bo nie zamierzam rozpowszechniać zdjęć, na których nie ma mnie, synka, kota, albo męża. 
Muszę się przyznać, że nie spodziewałam się, że zrobienie takiego maleństwa zajmie mi tyle czasu. Pomijam wybór zdjęć i ich wydrukowanie. Kolejnym krokiem było stworzenie bazy i zbindowanie. Zrobiłam to w punkcie ksero, koszt 3 zł (niestety nie za ładny plastik). Potem do każdego zdjęcia dobierałam papiery i dodatki, kleiłam, wycinałam. Wyszedł album 12,5x13cm, ma 7 kart.








Cóż, efekt nie jest porażający, ale jak to mówią: "pierwsze koty za płoty". Jestem z siebie dumna! 
Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że zdobyłam nowe, cenne doświadczenie. Wiem już co można zrobić inaczej, jak przyspieszyć, zaplanować. 
Album dostali tylko jedni dziadkowie, bo nie wyrobiłam się czasowo. W planach mam już kolejny, może w ramach "zająca"? 
Zamówiłam sobie troszkę papierów z LEMONADE, więc po powrocie do domu zabiorę się ostro do pracy...A pomyśleć, że zaczynałam od bloku technicznego, zwykłych nożyczek, kleju i jakiś naklejek?! Apetyt rośnie w miarę jedzenia! Ciągle mi mało papierów, stempli, wstążek, nie wspomnę, że przydałaby się bindownica. W sklepie Tchibo znalazłam takie szczypce, jestem ciekawa, czy ktoś ma i używa? Wydaje mi się, że przydałby się do robienia np. albumów. 
Jak widać mam trochę pomysłów jak wydać pieniądze na swoje hobby! Już nawet kupowanie ciuchów mnie tak nie bawi jak dawniej. Szok! 


Dziękuję wszystkim czytającym za odwiedziny, życzę miłego poniedziałku!



niedziela, 22 stycznia 2012

:):)

Magiczna Kartka oferuje nową kolekcję papierów, szczegóły tu.

sobota, 21 stycznia 2012

:)

Uwaga! Na blogu The Scrap Cake można wziąć udział w candy. Do wygrania są niesamowite papiery z nowej kolekcji.

czwartek, 19 stycznia 2012

Komedia z Sandlerem

Jakiś czas temu obejrzałam komedię z Adamem Sandlerem Duże dzieci.
Film opowiada o pięciu przyjaciołach, którzy po wielu latach spotykają się na pogrzebie trenera koszykówki. Wraz z rodzinami zatrzymują się w domku nad jeziorem należącym do zmarłego trenera. Przyjaciele na nowo przeżywają szkolne czasy, nabijają się z siebie i usiłują pokazać dzieciom, że można się bawić tak jak za dawnych czasów.
Mimo iż, często humor jest na poziomie uderzania głową o drzewo, to i tak było mnóstwo momentów, gdy śmiałam się do łez. Czułam nastrój wakacyjny, rozumiałam troskę rodziców, których dzieci wolały siedzieć przed tv niż bawić się nad jeziorem rzucając kamienie do wody.
Nie jestem fanką Sandlera, chociaż muszę przyznać, że filmy, w których mają swój urok. Nawet Nie zadzieraj z fryzjerem... Towarzyszą mu: Chris Rock, Steve Buscemi, David Spade, Kavin James, Rob Schneider, a także Salma Hayek i Maria Bello. Nie miałam wobec tej ekipy wielkich wymagań, dostałam komedię na przyzwoitym poziomie. Wystarczy. 
Film miał kiepskie recenzje, ale ja mimo wszystko polecam jako odtrutkę na otaczające okoliczności przyrody. 





poniedziałek, 16 stycznia 2012

Syndrom czystej kuwety!

Jak ten czas szybko mija. Codziennie wstaję z listą rzeczy do zrobienia, ale właściwie to stwierdzam, że się nie pali....Siedzi gdzieś w mojej głowie, że MUSZĘ, że TRZEBA, że POWINNAM. Myślę, że wiele kobiet tak ma, tylko pytam się po co? Czy świat się zawali, jeśli odkurzę jutro, a w tym czasie utnę sobie krótką drzemkę? Siedzę teraz przy kompie, piję winko, ale właściwie to lepiej by było gdybym poszła spać. Jaś lubi wstać o 5-6 pełen sił do zabawy...Czy trzeba być zawsze rozsądnym? 
Ktoś mądry kiedyś napisał, że życie jest zbyt poważne żeby jest z powagą traktować. Musimy dać sobie trochę luzu od czasu do czasu, bo bycie obowiązkowym i takim "akuratnym" bywa zwyczajnie nudne, choć bardzo wskazane w dorosłym życiu! Właściwie to siedzę w domu i jestem panią swojego czasu, ale moje zdolności organizacyjne zapadły chyba w sen zimowy! Na półce mam górę książek do przeczytania, jakiś film, zamówienia na karteczki (póki co rodzinne), sporo spraw do załatwienia (typu szczepienie Jasia, naprawa obrączki), tylko... 
Pracuję teraz nad czymś dla mnie nietypowym, tylko nie wiem czy i kiedy pokaże jakieś zdjęcia...

Ten wpis miał być o syndromie czystej kuwety...
Nasz milusiński Tobiś z jakimś perwersyjnym upodobaniem uwielbia "załatwiać się" do właśnie sprzątniętej kuwety. Mówię tu o tzw. grubszej sprawie. Problem w tym (no nie wiem czy nazwać to problemem, bo są gorsze sprawy), ale Jaś zaczął robić tak samo!!! Oszaleć można! Najbardziej mnie martwi, że nie mogę Go przyzwyczaić do korzystania z nocnika! Wytrzymuje na nim może 15 sekund, a potem jest jeden wielki ryk. Nie wiem skąd ta awersja? Daję mu książeczki, zabawiam, śpiewam, opowiadam, ale on i tak ucieka. Ma ktoś jakiś pomysł? Help... Kiedy jest na to najlepszy moment?

Dosyć chaotyczny ten wpis, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Życzę dobrej nocki wszystkim czytającym! 

ps. Dobrze, że sobie nie postanowiłam noworocznie, że każdego dnia będę zamieszczała jeden wpis... Byłaby wtopa maksymalna! 

czwartek, 12 stycznia 2012

Główka pracuje!

Czy ktoś jeszcze pamięta serial Ally McBeal? Swego czasu oglądałam go regularnie, był w pewnym sensie nowatorski. Otóż główna bohaterka, prawniczka w pewnych sytuacjach wyobrażała sobie różne nietypowe rzeczy. Szczegółów nie pamiętam, ale każdy kto widział chociażby jeden odcinek, będzie wiedział o co chodzi. Piszę o tym dlatego, ponieważ miałam dzisiaj wizję, jak walę w głowę rozmówcy kijem bejsbolowym. Niektórym można tłumaczyć do bólu, ale oni są ślepi i głusi na wszelkie argumenty!!! Grrrrr... Wiem, że nie ma co się przejmować, szkoda nerwów, ale chociaż w myślach upuściłam "pary"!!!

środa, 11 stycznia 2012

Home, sweet home

Cudownie jest wracać do domu po dłuższej nieobecności. Uwielbiam to uczucie, gdy okazuje się, że wszystko jest na swoim miejscu, mogę napić się kawy z ulubionego kubka, wykąpać we własnej wannie, czy pójść na zakupy do "zaprzyjaźnionego" mięsnego bądź rybnego. Ach...


W końcu znalazłam dziś trochę czasu i zrobiłam dwie karteczki dla ukochanych babć. Niestety aparat jeszcze nie dotarł do domu, więc fotki pokażę innym razem. Pomysł nie jest mój, aczkolwiek wykonanie szablonu i samych kartek to i tak sporo pracy. Nie wiem na ile ostateczny wygląd zgadza się z oryginałem...
***
A na koniec ciekawostka, którą zasłyszałam w czasie świąt: amerykańscy naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że jeśli zmierzymy dziecko w 18-tym miesiącu życia i pomnożymy wynik razy dwa, to otrzymamy wzrost już dorosłego!!! Muszę to sprawdzić, chociaż taka kalkulacja sugeruje, że wychowuję koszykarza albo siatkarza!

To by było tyle na dziś, dzięki za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie!

DOBRANOC:)

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Był tort!

Nadal na wyjeździe, chociaż coraz bardziej tęsknimy za własnym domkiem. Znowu czeka Nas pakowanie, najgorsze jest to, że przybyło rzeczy. Najpierw Gwiazdka, a potem urodziny Jasia spowodowały, że powinniśmy wynająć choćby jakąś przyczepkę! 


Na urodzinach synka mieliśmy taki tort:



Jasiu był czarujący, a My w końcu zrobiliśmy sobie razem zdjęcie:



Szybko mi minął ten rok. Cudownie było patrzeć jak taka mała kruszynka rozwija się, uczy, zdobywa nowe umiejętności. Owszem zdarzały się chwilę zwątpienia, czuję często zmęczenie, często też zniecierpliwienie, ale nie wyobrażam sobie już życia bez Jasia. Kocham go tak mocno, jak tylko jest to możliwe. Jestem ciekawa swojego dziecka, czekam co jeszcze nam pokaże! Mam nadzieję, że będzie rósł zdrowo, prawidłowo się rozwijał i zawsze był takim pogodnym i uśmiechniętym człowiekiem!

***

Na koniec zaległa karteczka, w formie portfela, która powędrowała do nastolatka Kacpra z okazji imienin:



Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowo!

czwartek, 5 stycznia 2012

Łucznik

Nowy rok to nowe szanse na nauczenie się czegoś nowego! Od dwóch dni opiekuję się rodzinną maszyną do szycia, o taką:


Łucznik pochodzi z czasów PRL, zdobyty i przywieziony został z Włocławka przez Teścia. Służyła przez kilka lat również w domu mojej Szwagierki, teraz przyszedł czas na Mnie!!! W planach mam uszycie zasłonek do pokoju Jasia, bo wydaje mi się to jedno z łatwiejszych zadań...Zobaczymy co  z tego wyniknie, najpierw musimy wrócić do P.
Zamierzam jednak nadal robić karteczki. W końcu będę mogła wypróbować wprowadzić do nich przeszycia, co trochę je urozmaici. Prawda?


A to piosenka, a do niej bardzo miły dla oka klip:


W zanadrzu mam jeszcze jedną kartkę do pokazania, ale to dopiero jak dotrze do adresata.


Dziękuję za odwiedziny, miłego dnia!!!

wtorek, 3 stycznia 2012

Filmowy nowy rok

Obejrzałam Turystę i cały czas zastanawiam się po co? 



Skusiłam się, bo w filmie zagrali aktorzy, których lubię: Johnny Depp (całkiem nie podobny do siebie), Paul Bettany i Angelina Jolie. Spodziewałam się kryminału połączonego thrillerem, a dostałam "nie wiadomo co"! Film jest nudny jak flaki z olejem, aktorzy drewniani, scenariusz to odgrzewane kotlety. Dobrze, że nie zapłaciłam za bilet do kina, tylko obejrzałam w tv! Jedyne co mnie zaintrygowało to piosenka Katie Melua  No Fear Of Heights.




Dosyć niefortunnie zaczęłam ten rok jeśli chodzi o filmy, ale mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej!!! 

niedziela, 1 stycznia 2012

Nowy 2012 Rok

Mamy Nowy 2012 Rok!!! 

Koniec roku i początek nowego skłania do robienia podsumowań i robienia postanowień. 
Jestem bardzo zadowolona z minionego roku. Na świecie pojawił się synek, wszyscy cieszyliśmy się zdrowiem, a babcia przeżyła ciężką operację i ma się coraz lepiej. Mogłam rozwijać swoje zainteresowania, ciągle się uczę, wygrywałam candy...
Postanowień nie robię...


Z okazji Nowego Roku życzę wszystkim dużo zdrowia, spokoju, uśmiechu oraz spełnienia marzeń i realizacji planów.