poniedziałek, 30 września 2013

Uprawiam zapasy...

walka z oporem
Źródło
Od ponad tygodnia Jasiu ma kaszel i katar, nie chodzi więc do przedszkola. Muszę mu trzy razy dziennie podawać lekarstwa w syropie i tutaj dochodzi do scen rodem z maty zapaśniczej.

czwartek, 19 września 2013

Filmowo

     Dostałam od psiapsióły filmy do obejrzenia, więc pewnego wieczoru sprawdziłam na FILMWEB cóż to mam... Jak zobaczyłam opis pierwszego, to wymiękłam i poszłam spać. Kolejnego wieczoru stwierdziłam jednak, że coś mi tu nie pasuje, bo P. jakieś badziewia by mi nie poleciła! Odpaliłam film i wsiąkłam...
     Napisanie, że BYZANTIUM to historia o wampirach to wielkie uproszczenie. Jeśli ktoś spodziewa się opowiastki podobnej do Zmierzchu, to się srogo zawiedzie. Klimat, który wyreżyserował Neil Jordan (ten od Wywiadu z wampirem, Ondine, Odważna), daleki jest od lukrowanego podejścia do tematu.

     Byzantium opowiada historię dwóch wampirzyc, seksownej Clary i skromnej Eleonory, które ciągle zmieniają miejsce pobytu, ze względu na czyhające niebezpieczeństwo. Uciekając przed ścigającymi je mężczyznami trafiają do nadmorskiego kurortu, gdzie zamieszkują w tytułowym Byzantium.

     Najważniejsze w tym filmie są relacje łączące obie kobiety, które poznajemy stopniowo. Każda z nich reprezentuje inne podejście do tematu pozbawiania życia, sam wampiryzm ma trochę inne źródło niż w innych tego typu obrazach. Podoba mi się w tym filmie to, że to kobiety "grają pierwsze skrzypce", to wokół nich historia krąży. Są silne, nie mają długich kłów, nie mordują bez opamiętania i mogą przemieszczać się za dnia. Aktorsko Gemma Arterton (Clara) i Saoirse Ronan (Eleonor) wypadają przekonywująco. To nie jest jednak babski film.


     Duży plus należy się za dekoracje (morski kurort poza sezonem, szarobure blokowiska), które w połączeniu z muzyką dają posępne wrażenie. Dalekie od hollywodzkiego podejścia do tematu wampirów.

     Dla mnie Byzantium to połączenie melancholijnego dramatu z  mrocznym horrorem. Ale spokojnie, leje się sporo krwi, ale przemoc pokazana jest groteskowo, ubrana w cudzysłów. Można jeść spokojnie w czasie oglądania. A przynajmniej ja nie miałam z tym problemu...


     Wieczory robią się coraz dłuższe, więc jeśli Ktoś szuka czegoś wartego obejrzenia to polecam Byzantium!

***

Kochani, dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Cieszę się, że zaproszenia Wam się podobają, a rady, które daliście wdrażamy :)
Udanego dnia!

poniedziałek, 16 września 2013

Jutro...

     Jutro wielki dzień! Jaś idzie pierwszy raz do przedszkola. Jestem cała w stresie, chociaż wierzę, że będzie dobrze. Worek spakowany, ciuchy przygotowane...

     Po DŁUGIEJ przerwie wyjęłam dziś maszynę do szycia i zwęziłam pościel do przedszkola. Szło opornie, bo musiałam sobie przypomnieć podstawy podstaw, ale udało się. Jestem z siebie dumna! Chodzi mi teraz po głowie pomysł, aby samej uszyć drugi komplet, w Ikea widziałam fajne tkaniny...

     Tymczasem...

     Zrobiłam ostatnio zaproszenia na chrzest Piotrusia, a skoro dotarły to pokażę, a co!






Trochę kostek 3D...

Wewnątrz wydrukowany tekst i własnoręczne podpisy...


Armia!


***
Dziękuję wszystkim za pomocne komentarze pod poprzednim postem. 
Dobrej nocki :)

piątek, 13 września 2013

Przedszkolak i Darth Vader


Wiadomość nr 1 wczorajszego dnia: Jasiu od wtorku zostanie przedszkolakiem! Na tę sytuację złożyło się kilka zdarzeń, ale efekt jest! Cóż, po pierwszej euforii przyszła refleksja: mam oddać mojego synka obcym ludziom?!?! Och nie! Może ktoś się zdziwi, ale zrozumcie. Przez prawie trzy lata spędzałam z nim całe dnie, byłam na każde zawołanie, bawiłam, uczyłam, karciłam i przytulałam. A teraz oddam go ludziom, obcym, nie znanym, aby go socjalizować... Brzmi groźnie, czyż nie?

środa, 11 września 2013

Ślubna :)

 Dziś wpadam na chwilkę z  kartką na ślub kuzynki Męża. Będzie się działo!!! :)

wtorek, 10 września 2013

Wrzesień, czas ślubów?

To nie tylko miesiąc, gdy zaczyna się rok szkolny, ale wymarzony czas na śluby. Jest jeszcze ciepło, ale już po wakacjach, więc odpada problem nieobecności niektórych z uwagi na wyjazdy urlopowe, czyż nie?

środa, 4 września 2013

Wspomnienia...

     Nie znam nikogo, kto na wspomnienie pierwszego września i powrotu do szkoły po wakacjach nie uśmiechnął się, albo wzdrygnął ze wstrętem.
Czasy szkoły podstawowej wspominam świetnie, uwielbiałam się uczyć, nie straszne mi były kartkówki i klasówki. Znalazłam w czeluściach szuflady fotkę - Ula uczennica:
     Urocze dziewczę ze mnie było, no nie? Widać jakim kujonem byłam? To były jeszcze czasy fartuszków i tarcz, żałuję, że nic się nie zachowało. Byłaby fajna pamiątka.

     Czasy szkoły średniej to już inna bajka, ciężka harówka i szkoła przetrwania. Niestety prestiż wybranego LO nie podział na mnie stymulująco. Nie wspominam dobrze tej szkoły, chociaż z każdym rokiem z coraz większym sentymentem. Na szczęście w tym czasie liczyło się jeszcze coś jeszcze oprócz szkoły: znajomości, przyjaźnie i Bogu za to wielkie dzięki! :)

     Za kilka lat na mnie spadnie obowiązek zakupu podręczników, zeszytów, piórnika i stroju na WF, ale już dzisiaj czuję to nerwowe podekscytowanie z okazji 1 września - 1 dnia w szkole... Póki co mój dwu i pół latek smacznie drzemie, nieświadomy z upływającego czasu i konieczności podjęcia obowiązku szkolnego. I dobrze, niech śpi smacznie, bo mamusia ma chwilkę na kawę.

:)

Słówko wyjaśnienia...

     Wiem, że rzadko ostatnio piszę, ale czuję się rozgrzeszona z uwagi na nowego członka rodziny. Dostaję jednak smsy i maile z pytaniami jak sobie radzę, więc postanowiłam odpowiedzieć publicznie. Takie życie blogera! :)

     Radzę sobie. Raz lepiej, raz gorzej. Czasami wszystko układa się świetnie, ogarniam pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy osiedlowe, dziecko starsze wybawione, młodsze ładnie je i śpi. Cud - miód. Najczęściej jednak coś zgrzyta w tym sielankowym obrazku i niekoniecznie jest to wina czegokolwiek, bądź kogokolwiek.  Myślę, że każda Matka doskonale wie o czym piszę i świetnie mnie rozumie. Cieszę się, że mam przy sobie męża, który pomoże, gdy oczywiście może! Nie wiem jak sobie radzą samotni rodzice, no nie ogarniam tego...

    Staram się nie ograniczać tylko do obowiązków, znajduję trochę czasu na książkę, film, gazetę, byłam nawet na "drinku", gdy odwiedziła mnie przyjaciółka znad Tamizy. Niestety doba się skurczyła i nie wyrabiam się tak jak wcześniej. Z każdym dniem jednak widzę, że jest lepiej, pod warunkiem, że coś sobie odpuszczę... Teraz np. powinnam stać przy desce i prasować stertę ciuchów... Tak to jest!
***
     W ramach relaksu zrobiłam ostatnio trzy kartki na chrzest, jedna to na konkretne zamówienie, które szybko "wyszło" i fotkę mam tylko z telefonu.

     Kolejne zrobione według tej samej mapki, tylko z modyfikacjami.

Nr2
Nr 3

     Kartki są proste, delikatnie przestrzenne, z niewielką ilością ozdób. Grafikę chyba wszyscy rozpoznają...?! Zakochałam się w nich :)

     ***
Dziękuję wszystkim, którzy ciągle o mnie pamiętają i komentują. Jest mi bardzo miło, aż serce rośnie. Dziękuję i do szybkiego następnego razu!