Jutro należałoby wyłączyć telefony komórkowe. Spodziewam się od samego rana powodzi smsów z życzeniami! Od dwóch dni mam zapychaną skrzynkę e-mailową z kartkami świątecznymi nawet od firm, do których wysłałam kiedyś np. zapytanie o ofertę!!! Mają mnie w bazie i takim oto sposobem znalazłam się w grupie "wybrańców"!!!ZGROZA. Szkoda, że zanika zwyczaj wysyłania kartek pocztowych. W tym roku dostaliśmy 5 sztuk i muszę przyznać, że bardzo się z tego cieszę. No ale to wymaga trochę czasu (pójście do sklepu, wybranie, wypisanie i wysłanie) i wysiłku... Nie oczekuję, że to będą ręcznie robione kartki, bo to tylko ja w tym roku miałam na to czas. Muszę się przyznać, że potrafię zachować kartkę, która się jakoś wyróżnia (kolorem, formą, albo życzeniami). Chyba jestem sentymentalna.
Dziś zrobiłam na wyraźną PROŚBĘ Męża murzynka rodzinnego. Wczoraj uzgodniłam przepis z Teściową, żeby uniknąć wpadki.
MURZYNEK RODZINNY
Składniki:
- 1 kostka margaryny KASIA
- 2 szklanki mąki
- 2 szklanki cukru
- 3 jajka
- ¾ szklanki wody
- 3 łyżki kakao czubate
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- ½ łyżeczki soli
- aromat rumowy
- wiórki kokosowe
Wykonanie:
Roztapiam KASIĘ z wodą, cukrem, kakao i zapachem rumowym. Odlewam ½ ewentualnie ¾ szklanki (będzie do polania upieczonego ciasta). Studzę masę.
Mieszam mąkę, jajka, sól i proszek do pieczenia. Dodaję ostudzoną masę, wszystko miksuję (można dodać troszkę wody jeśli jest za gęsta masa).
Foremkę smaruję tłuszczem (Kasia) i posypuję bułką tartą. Do takiej formy wlewam ciasto. Wstawiam do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na jakieś 30-40 minut. Trzeba sprawdzać patyczkiem, czy ciasto jest jeszcze „mokre”.
Brakuje na zdjęciach aromatu rumowego i wiórek kokosowych.Na zdjęciu jest dodatkowa porcja. Okazało się, że moja forma jest ciut za mała na całe ciasto, więc nadwyżkę przelałam na talerz do tarty. Po upieczeniu wyjęłam i posmarowałam odłożoną wcześniej polewą (te 1/2 lub 2/3 szklanki). Posypałam też wiórkami kokosowymi jak radziła mi Teściowa :)
Mąż już spróbował i okazało się, że ciasto wyszło idealnie. Uff...