czwartek, 28 lipca 2011

Dowcipy

Każdy z nas ma jakiś ulubiony kawał, dowcip. Taki, przy którym często płyną łzy? Według mnie osoby, które potrafią zapamiętywać i opowiadać kawały mają jakąś dodatkową "klepkę" w mózgu. Niestety ja do nich nie należę. Za to moja teściowa tak. I siostrzeniec męża też ma predyspozycje. 
Dziś na poprawę humoru, wbrew temu co się dzieje za oknem, te dowcipy, przy których płaczę. Wybaczcie, jeśli będą dla Was nieczytelne, brak mi "daru" :P

Dla wielbicieli kotów:
Idą dwa koty przez pustynię. Idą....Idą... Idą...
W końcu jeden mówi do drugiego: Stary, NIE OGARNIAM tej kuwety.....

Z branży medycznej:
Przychodzi Śmierć (kościotrup) do lekarza. Wchodzi do gabinetu, a lekarz mówi:
No tak, kur..., czekają do ostatniej chwili, a ty teraz lecz!

Modowy:
Zdjęcie z pokazu mody, bodajże z sezonu wiosna/lato 2010, Mediolan (?). Na wybiegu śliczny model, fajnie ubrany, a na nogach skarpety i sandały.
Podpis: w końcu Polacy w modnej czołówce.

Jeśli macie swoje ulubione kawały, to piszcie śmiało. Śmiechu nigdy dość!!!
Pozdrawiam odwiedzających

środa, 27 lipca 2011

Niespodzianka

Ho ho, nie pisałam jakiś czas, wchodzę, patrzę, a tu przyszło wyróżnienie(!) od Groszek.
Jestem zaskoczona, ale bardzo szczęśliwa. Bardzo mi miło, że ktoś zauważył i docenił to co robię.


Zasady dotyczące takiego wyróżnienia:



Nominowane osoby muszą umieścić podziękowanie i link do bloga osoby, która przyznała wyróżnienie.
Skopiować i wkleić logo na swoim blogu.
Napisać o sobie 7 rzeczy.
Nominować 16 innych blogów (nie można nominować bloga osoby, która przyznała nam nagrodę)
Napisać im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji :)

Nominuję blogi, które obserwuję! Wszystkie są świetne, uwielbiam do nich zaglądać i je czytać. Stanowią dla mnie inspirację i często dają poczucie wspólnoty.

7 rzeczy o mnie:

  1. Jestem żoną i matką
  2. Uwielbiam czytać
  3. Wieczorami najchętniej robiłabym karteczki
  4. Lubię "fajne" filmy
  5. Gotowanie i pieczenie mnie nęci, lubię o tym czytać i oglądać programy w TV.
  6. Rozum i serce to dla mnie najciekawsze ostatnie reklamy
  7. Uważam, że jeśli prasowanie to TYLKO przy Britney Spears
Wszyscy czytający mojego bloga zapewne wiedzą o mnie więcej... 
Ten wpis miał być o czymś innym, ale chyba już dziś nie zdążę, bo Jasiu zaczyna marudzić. Pozdrawiam wszystkich zaglądających i jeszcze raz DZIĘKUJĘ Groszku za wyróżnienie.

czwartek, 21 lipca 2011

Pogoda w kratkę

Pogoda zmienną jest. Np. wczoraj rano padało, lało jak z cebra. W południe upał, skwar, że nie było czym oddychać, wieczorem znowu deszcz. Jestem na działce, więc właściwie nie jest najgorzej. Nie trzeba trawy podlewać. Dzisiaj niby słońca nie ma, ale jest ciepło.
Dni mijają szybko, a ja jeszcze nie przeczytałam żadnej książki, nie widziałam żadnego filmu, nie zrobiłam żadnej kartki. Najważniejsze są tu zabawy z Jasiem i rozmowy z rodzinką, prawda? Fajnie usiąść wieczorkiem na tarasie, Jasiek śpi, kot poluje na wszystko co się rusza, a my omawiamy co się wydarzyło. Chwilo trwaj!!!

Po dłuższej przerwie przedstawiam kolejny przepis. Tym razem sałatka, schrzaniona sałatka, według wytycznych teściowej. Przepis należy do tych "SŁABO LIGHT", a wszystko za sprawą dużego majonezu.

Składniki:
  • szynka konserwowa
  • 1/2 paczki makaronu (malutkie kolanka, ew. muszelki)
  • papryki: zielona, czerwona, żółta; po 3/4
  • chrzan 2 łyżeczki
  • 1/2 puszki brzoskwiń
  • majonez taki 620g
Wykonanie:
Szynkę, papryki, brzoskwinie pokroić na drobniutką kosteczkę. Dodać ugotowany makaron, chrzan i majonez. Wszystko dokładnie wymieszać. GOTOWE!

Sałatka ma specyficzny smak, połączenie słodkich brzoskwiń i chrzanu jak dla mnie jest genialne. Polecam.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Ucieczka z miasta

Trochę mnie tu nie było, wyskoczyliśmy złapać oddech od miasta. Jasiu wśród traw i drzew czuje się dobrze, a ja chyba jeszcze lepiej. W ubiegłym roku spędzałam tu prawie całe lato. Tutaj zbierałam grzyby i po raz pierwszy "zamykałam" je w słoiki. Super wspomnienia.

Na spacerku mamy takie oto widoki:




A tak przy okazji zaległa karteczka, moja pierwsza kopertówka:


Przy okazji: używam papierów z Wycinaki, Lemonade, Na Strychu. Pozostałe dodatki są z Empiku, pasmanterii i ze sklepów papierniczych.

czwartek, 14 lipca 2011

Wyniki konkursu

Dziś od rana zrobiłam losowanie w konkursie wspominkowym. Jako "maszyna" losująca wystąpił Jasiu!


W wyniku losowania Agus otrzymuje nagrodę. Poproszę dane do wysyłki przesłać na maila: jaworska.urszula@gmail.com

sobota, 9 lipca 2011

Krótko

Dzisiaj przedstawię tylko dwie karteczki, które wiem, że dotarły do P. w Londynie. Buziaki!!!





Ps. Przypominam i zapraszam do zabawy = konkursu tu.

piątek, 8 lipca 2011

Ucierane ciasto truskawkowe

Mam dla Was pomysł na fajne ciasto z truskawkami, które uwielbiam!!! Idealne po przedpołudniowej kawy.

czwartek, 7 lipca 2011

Gołąbeczki z kapusty pekińskiej i indyka

Wczoraj na obiad wykorzystałam przepis z "Kuchni polskiej". Muszę się przyznać, ze trochę go zmodyfikowałam, chociaż baza jest. 

środa, 6 lipca 2011

Kolekcje dzieciństwa - konkurs

Wczoraj wieczorem zaczęłam się zastanawiać, co też ciekawego zbieraliśmy w latach 80, które wypadały na okres mojego dzieciństwa. I o ile zbieranie znaczków można nazwać kolekcjonerstwem, to już zbieranie puszek po Coca coli, niekoniecznie.
Wychodzi na to, że w ludziach, już od najmłodszych lat istnieje chęć gromadzenia, zbierania, to takie PIERWOTNE. Chyba mamy to w genach, coś co w jaskiniach pozwalało nam przetrwać.
Postanowiłam stworzyć taki Top 10 rzeczy, które zbieraliśmy będąc dziećmi:
  1. Znaczki (znałam tylko jednego chłopca kolekcjonera, chociaż to bardziej jego rodzina się tym zajmowała).
  2. Puszki po napojach (pamiętam te rzędy puszek na królujących meblościankach!).
  3. Kapsle (chłopcom służyły do grania, a dziewczynkom?).
  4. Papierki po czekoladach (sreberka i złotka!).
  5. Reklamówki (często dostępne przy zakupach w Pewexie, z napisami np. Malboro)
  6. Komiksy (Batman, ale też nasze polskie).
  7. Monety (byli i tacy, co tylko "papierowe").
  8. Kasety (muzyka różna, zależy od wieku, ale silny był nurt disco polo)
  9. Książki (to ja!!! głównie L.M. Montgomery - ta od Ani z Zielonego Wzgórza, oraz M.  Musierowicz).
  10. ???
I teraz konkurs. Czekam na propozycję, którą można wpisać na pozycję 10. W komentarzu opiszcie co Wy lub ktoś znajomy zbierał. Najciekawszy wpis (będę surowym jurorem :)) nagrodzę zestawem 3 karteczek, które tu na blogu pokazywałam. 
Zabawa trwa do 12 lipca, wyniki ogłoszę 13. Będzie mi miło, jeśli osoby posiadające bloga opowiedzą o tym konkursie u siebie. 

wtorek, 5 lipca 2011

Filmowy wieczór

Wczoraj obejrzałam film Ondine. Właściwie to skusiłam się ze względu na "naszą" Alicję Bachledę i szum medialny jaki wywołała romansując z odtwórcą głównej roli. Domyślam się, że film miał dużą oglądalność właśnie z tego powodu, ludzie zapewne szukali tej "chemii", która połączyła tych dwojga prywatnie. Niestety ja nie rozumiem szału na Colina Farrella, ale to kwestia gustu, a jak wiadomo "de gustibus non est  disputandum" (nauka łaciny w liceum nie poszła w las, hehe). Sama historia to banał, jakich wiele, jedyne co w filmie mi się podobało, to zdjęcia Christophera Doyle'a.
Film pokazuje krajobrazy irlandzkie, wprowadza nastrój z pogranicza snu, Alicja oczywiście śliczna, Colin rozsiewa mroczny urok. Dla zagorzałych fanów (FANEK). Koniec.

Na koniec karteczka z okazji narodzin synka sąsiadki z dzieciństwa.



niedziela, 3 lipca 2011

"Mądrzy rodzice" Margot Sunderland

Źródło zdjęcia
Jestem w trakcie czytania książki Mądrzy Rodzice Margot Sunderland. Na jakimś blogu, ktoś polecił w odpowiedzi na wpis o metodzie Ferbera. Zainteresowanych odsyłam do zasobów internetu, bo ja chcę kilka słów na temat samej książki. 

sobota, 2 lipca 2011

Pracowity poranek

Dzisiaj synek znowu zrobił pobudkę o 5, dzięki temu miałam czas na zrobienie ciasta mojej mamy. Pamiętam, że dosyć często gościł na naszym stole. Właściwie to jest rodzaj sernika na zimno, nazywa się "domek", ale dlaczego? Pasuje raczej nazwa trójkąt. Totalnie nieważne. Liczy się, że szybko się robi, nie trzeba wielu składników, no doskonale smakuje do kawy. Generalnie powinien odstać kilka godzin, ale ja wytrzymałam godzinę...

SERNIK "DOMEK"

Potrzebne składniki: 
  • pół szklanki cukru
  • 1/2 kg twarogu
  • pół kostki masła
  • kakao
  • 2 żółtka (dałam 3, bo jaja były maluśkie)
  • olejek waniliowy
  • herbatniki
  • polewa (kupuję gotową, jak ktoś umie i chce może sam zrobić)
Wykonanie:
Masło utrzeć z żółtkami i cukrem. Dodać zmielony twaróg (kupiłam taki gotowy). Wszystko dokładnie wymieszać, masę podzielić na dwie części. Do jednej dodać olejek waniliowy, do drugiej kakao (ja wsypałam dwie łyżki stołowe, czubate).
Rozłożyć herbatniki najlepiej na desce do krojenia obłożonej folią spożywczą, 3 rzędy po 5-6 herbatników. Na to nałożyć masę kakaową, potem znowu herbatniki, potem masę waniliową.
Należy złożyć boki herbatników, żeby powstał trójkąt. Tutaj przydaje się dodatkowa para rąk, np. męża. W takie formie wkładamy ciasto do lodówki, na jakieś pół godziny. 
W tym czasie robimy polewę, którą wylewamy na ciasto i dokładnie rozprowadzamy. I znowu do lodówki na kilka godzin, więc najlepiej zrobić wszystko wieczorem. I tyle.
SMACZNEGO


Na to nakładamy kolejną warstwę herbatników
Pozostaje jeszcze nałożyć polewę...

piątek, 1 lipca 2011

Takie tam 3...

Wczoraj zrobiłam kolejną karteczkę, kurs znalazłam tu. Chyba już wiem do kogo powędruje. Niesamowite  jak mnie to relaksuje! Szkoda, że wcześniej na to nie wpadłam. Każdy powinien mieć coś takiego, prawda?
Trafiłam dziś na artykuł - wywiad z położną Katarzyną Oleś w Wysokich obcasach o porodzie. Właściwie to koniec artykułu zwrócił moją uwagę, pozwolę sobie zacytować: 

"Jak w takim razie powinno wyglądać to partnerstwo?

Partnerstwo rozumiem tak, że ona może wyjść na kawę z koleżanką, a on wtedy zajmie się dzieckiem i nie będzie co chwila dzwonił z pytaniami: gdzie masz pieluchy? Fajnie, jak mężczyzna załatwi opiekunkę i zabierze kobietę do kina albo po powrocie z pracy sam coś ugotuje. To jest oczekiwany przez kobiety rodzaj partnerstwa, kiedy para dzieli się odpowiedzialnością za rodzinę.

Poza tym jeśli obok nie ma faceta, który przypilnuje pewnych rzeczy, to łatwo stać się matką Polką, a dla mnie to pejoratywne określenie. Nawet jak się to dziecko strasznie kocha, to opieka przez 24 godziny na dobę jest męcząca. Kobieta jest niewyspana, niedojedzona, zmęczona. I jest szczęściarą, jeśli ma przy sobie rozsądnego mężczyznę, który nie obraził się na cały świat o to, że nie poświęca mu się wystarczająco dużo uwagi".

Sporo moich koleżanek twierdzi, że to utopia...