niedziela, 30 marca 2014

Trufle czekoladowe!

     Jeśli jesteś na diecie, albo nie lubisz gorzkiej czekolady to dalej nie czytaj. Dziś wpis dla łasuchów, w końcu jest niedziela, można spokojnie wypić przedpołudniową kawę w ozdobnej filiżance z odrobiną (!) słodyczy.

TRUFLE CZEKOLADOWE


Składniki:
  • gorzka czekolada 3 tabliczki (3 x 90 g )
  • śmietanka 30% 330 ml
  • masło 30 g
  • migdały łuskane 50 g
  • kakao 2 łyżki
  • wiórki kokosowe
Wykonanie:

Czekoladę połam na kostki, wrzuć do miski. 
Śmietankę wlej do rondelka i podgrzej razem z masłem, potem dodaj do czekolady i dokładnie wymieszaj.
Powstałą masę ostudź i wstaw na kilka godzin do lodówki.
Nabieraj porcję masy wielkości orzecha włoskiego i obtaczaj w pokruszonych migdałach, w przesianym kakao, albo w wiórkach kokosowych.
Powstałe trufle wstaw ponownie do lodówki do schłodzenia.


Smacznego!


Ps. Przepis pochodzi z Moje smaki życia.
W oryginale zamiast wiórek kokosowych jest kolorowa posypka.
Moje trufle układałam w mini foremkach do babeczek. 

Udanej niedzieli Łasuchy!


sobota, 29 marca 2014

Kartki wielkanocne cd.

wielkanoc
     Myślę, że dziś już ostatnia z moich kartek wielkanocnych. Ileż można?! Czas na inne tematy, album Piotrusia czeka i się kurzy. W najbliższym czasie rozpoczyna się sezon ślubny, komunijny...

piątek, 28 marca 2014

Papierowa klatka na motyle!

wielkanoc
Wieczorkiem miałam w planach kartkowanie wielkanocne, ale cóż. Wyszło coś innego, nietypowego. Jest to ozdoba wiosenna, prototyp, nad którym trzeba jeszcze popracować.

czwartek, 27 marca 2014

Filmowo...

     Jest to banalna historia opowiedziana tak, że nie ma się wrażenia obciachu.


     Wesele w Sorrento zostało nakręcone przez Dunkę Susanne Bier, więc mimo sztampowego scenariusza dostajemy lekkostrawne danie.

     "Trine Dyrholm wciela się w Idę – pogodną fryzjerkę, którą poznajemy w trakcie wyniszczającej batalii z rakiem. Bohaterka najpierw traci włosy, potem kawałek piersi, w końcu męża, który odchodzi do młodszej kobiety. Na horyzoncie czeka jednak Brosnan" (Filmweb).

     Wesele w Sorrento opowiada historię dwójki ludzi, w średnim wieku, którzy pod prażącym słońcem we Włoszech, gdzie szykują się do ślubu swoich dzieci, odkrywają czego chcą od życia.  Dochodzą do wniosku, że nigdy nie jest za późno na zmiany, że warto się "otworzyć" na NOWE, że trzeba walczyć o SIEBIE.

     Film trochę przypomina Mamma Mia, bo wesele (tam Grecja, tu Włochy), bo Pierce Brosnan (tutaj ewidentnie starszy, ale nadal z tym "czymś"), bo uczucie łączące dwójkę już dojrzałych bohaterów. Tutaj jednak nie ma śpiewów i dzikich tańców, nie ma też mojej ulubionej Meryl Streep, ale i dobrze. Wesele w Sorrento jest filmem bardziej wyciszonym, humor iskrzy się subtelnie, historia jest logiczna i prawdziwa, ma to "coś".

     Film ogląda się bardzo przyjemnie, nie zgadzam się z przeczytaną gdzieś w internecie opinią, że jest z serii tych co się zaraz po seansie zapomina. Widziałam go jakieś 3-4 tygodnie temu i nadal siedzi w mojej głowie. Może ze względu na sympatycznych bohaterów? Może z uwagi na temat miłości w każdym wieku? Albo dlatego, że także uważam, że nigdy nie jest za późno na zmiany? Duże znaczenie w przyjemnym odbiorze na pewno miał dla mnie fakt, że lubię wszystko co włoskie...

     Gorąco polecam Wesele w Sorrento na wieczór przy kieliszku włoskiego wina.

Ps. Film obejrzałam, bo był dołączony do miesięcznika Twój Styl. Płyta jest w dobrym stanie, gdyby Ktoś był zainteresowany to mogę podesłać w cenie znaczka pocztowego :)

Udanego dnia!

środa, 26 marca 2014

Co to był za dzień!

     Pierwszy Dzień Wiosny już za nami, ale długo będę wracać pamięcią do tamtych chwil. Zabrzmiało sentymentalnie, ale było wyjątkowo.

     Na początek umyłam okno, takie duże, balkonowe! No wiem, brzmi strasznie, ale lubię efekt promieni słońca odbijających się przez wypucowane szyby...A jeśli chcecie zrobić wiosenne porządki "z głową", czyli planem tak jak ja, to polecam stronkę Niebałaganki i jej listę zadań! Moja już "wisi" na lodówce, teraz tylko muszę dalej sprzątać...

     Kolejny punkt dnia był możliwy dzięki pomocy mojej mamy, która spędziła kilka dni z nami w Poznaniu. Mogłam wziąć udział w akcji My Mamy razem biegamy, o której możecie przeczytać więcej na Facebooku.


     To moje bieganie to trochę za dużo powiedziane, ale czekam z utęsknieniem na taką prawdziwie wiosenno - letnią pogodę i dłuższe dni. Osiągnięcia mam słabe, wszystko ze względu na niesystematyczność. Nie będę się tłumaczyć, ale bywa trudno... 

     Pierwszy dzień wiosny zapamiętam na długo przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy wybraliśmy się z mężem na Termy Maltańskie. Taka randka, która miała ciąg dalszy w Kawiarni Galerii Kamea. Dlaczego tam? Bo uwielbiamy tamtejsze desery jeszcze z czasów prehistorycznych, czyli z czasów sprzed narzeczeńskich! Jeśli zależy Wam na pysznych deserach to polecam!

     I tak oto wyglądał mój Pierwszy Dzień Wiosny. A czy Wy robiliście wtedy coś wyjątkowego, nowego?

wtorek, 25 marca 2014

Przeczytane...

     Jak tylko zobaczyłam tę książkę w ofercie Biedronki, od razu wiedziałam, że MUSZĘ ją przeczytać.


     Bob Thomas w świetny sposób opowiedział życie Walta Disneya, człowieka, który na stałe zapisał się w świadomości popkultury.

    Walt odpowiada na pytanie w jaki sposób biedny chłopak z małego miasteczka stworzył jedną z największych korporacji rozrywkowych na świecie? Dostajemy tutaj doskonały materiał, bardzo rzetelny i podany chronologicznie. Autor biografii miał ułatwione zadanie, bo znał osobiście samego Walta, mógł rozmawiać z każdym w jego firmie, miał dostęp do prywatnej korespondencji, a także korzystać z archiwum korporacji. Mnogość źródeł mogła przytłoczyć autora książki, ale wyszedł zwycięsko. 

     Z książki wyłania się obraz Walta Disneya wizjonera, człowieka z pasją, pełnego optymizmu i wiary w lepsze jutro. Sam pomysłodawca Myszki Miki był słabym rysownikiem, co zresztą sam przyznawał, ale miał niezwykły dar odkrywania talentów. Potrafił od początku otaczać się odpowiednimi ludźmi, wyczuwał co się będzie podobało, doceniał i popierał nowinki techniczne. Dzięki jego ciężkiej pracy i niebywałej fantazji od kilku pokoleń dostajemy rozrywkę w najwyższej jakości. 

     Książkę czyta się szybko, lekko, wciąga od samego początku. Pozycja obowiązkowa dal fanów Myszki Miki i innych postaci stworzonych przez Walta Disneya. Myślę, że każdy fan książek biograficznych będzie miał dużą przyjemność z czytania, bo napisana jest sensownie, klarownie i czytelnie. Brak właściwie dłużyzn. Polecam!!!

     Przy okazji czytania tej biografii uświadomiłam sobie jak wiele filmów widziałam, nie wiedząc, że to DISNEY! Teraz chętnie obejrzałabym niektóre jeszcze raz, bo znając proces powstawania, mogłabym spojrzeć na nie inaczej.

    Ps. Przez całą książę miałam skojarzenia Walta Disneya z Jobsem. Łączy ich wyobraźnia, fantazja, wizjonerstwo, dążenie do perfekcji, a także to, że potrafili otaczać się odpowiednimi współpracownikami.

Jeszcze raz polecam Wam książkę Walt Disney. Potęga marzeń napisaną przez Boba Thomasa!!!

wtorek, 18 marca 2014

Filmowo...

     Ona, czyli system operacyjny o głosie Scarlett Johansson i  Joaquin Phoenix jako Theodore Twombly. Film Spike Jonze widziałam ponad tydzień temu i ciągle siedzi mi w głowie.


      Ona to historia miłosna, która dzieje się w przyszłości. Opowiada losy samotnego mężczyzny, który pracuje pisząc osobiste listy w imieniu klientów. Świat jest zkomputeryzowany, technika stanowi przedłużenie "normalnego" życia. Theodore kupuje system operacyjny, który rozpoznaje jego potrzeby, aby je spełniać. Między Nim a OS, czyli Samanthą nawiązuje się specyficzna wieź. Reżyser tak skonstruował film, że mamy wrażenie, że jest to związek ludzi, a duża w tym zasługa Scarlett Johansson jako Samanthy.
   
     Spike Jonze poprzez tę historię pokazuje oblicze miłości. Tak bardzo jej pragniemy, że w obliczu tego uczucia wszyscy jesteśmy równi. Każdy potrzebuje bliskości, wsparcia, przyjaciela, bycia dla tej drugiej osoby najważniejszym. Każdy może nas zranić, nie można mieć nikogo na wyłączność. Każdy związek ewoluuje, bo zmieniają się ludzie, okoliczności, potrzeby. Najważniejsze pytanie dotyczy wolności w związku, jak bardzo możemy być w nim sobą nie raniąc drugiej osoby?

     Ona to prosta historia miłosna, ale opowiedziana w niebanalny sposób. Reżyser celowo nie epatuje w nim nowinkami technicznymi, wręcz podkreśla uniwersalność tematu poprzez kostiumy i scenografię rodem z lat 50 (?) dwudziestego wieku. Mamy w czasie filmu wrażenie, że sytuacje są nam znane, bo obserwujemy je na co dzień. Gdy rozejrzymy się na spacerze, albo w drodze do pracy, czyż nie widzimy spieszących się ludzi z nosami w komórkach, tabletach ze słuchawkami na uszach? Teoretycznie w ciągłym "kontakcie"  z rodziną i znajomymi, a jakże oddaleni od ludzi "tu i teraz"?

     Ona to popis aktorski Joaquina Phoenixa, który poprzez tylko niewielkie gesty, z wyczuciem ukazuje cały wachlarz emocji. Ten film nie byłby tak dobry, gdyby nie Scarlett ze swoim intrygującym głosem. Duże brawa dla drugoplanowej roli Amy Adams, która stanowi doskonałe uzupełnienie pary głównych bohaterów. Z ciekawością obserwuję jej dokonania filmowe, a wcześniej wspomniałam o niej przy okazji filmu Dopóki piłka w grze.

     Ona to doskonały film na wieczór przy lampce wina. Polecam gorąco!


sobota, 15 marca 2014

Dla kobiet!

     Lubię takie zamówienia. Klient daje ogólne wytyczne, a ja realizuję swój pomysł. Tym razem miałam zrobić dwie kartki dla dwóch niebanalnych kobiet na ich 30 urodziny. Nie zamierzałam żadnej wypominać wieku, więc nie ma na kartkach cyfr.

Kartka nr 1



     Jakiś czas temu trafiłam na wyzwanie, gdzie należało zrobić pracę w kolorach malina + czekolada. Od razu spodobało mi się to połączenie, no ale spóźniłam się z publikacją i zgłoszeniem... ;P

Kartka nr 2



Nie wiem jak Wy, ale ja nieskromnie przyznaję, że karteczki wyszły mi całkiem "smaczne"!

Kochani Czytelnicy - udanego weekendu!

piątek, 14 marca 2014

Kartki wielkanocne cd.

     Dawno tutaj nie zaglądałam, ale to nie znaczy, że próżnuję. Mam trochę nowych kartek, obejrzałam dwa filmy warte polecenia, a do tego czytam bardzo interesującą książkę.

czwartek, 6 marca 2014

Pomysł na...

     Obiadokolację. Czasami jest za późno na obiad, a chcemy zjeść coś na ciepło po ciężkim dniu. Danie musi być proste i szybkie w przygotowaniu. Dziś moja propozycja:

FASZEROWANE CIABATTY
Potrzebne:
  • 4 ciabatty (dla 2 bardzo głodnych osób)
  • 250 g mięsa mielonego z indyka (jeśli nie macie sklepu mięsnego co Wam to zrobi, to gotowe paczki 500 g są w Biedronce i Lidlu)
  • 1/2 papryki zielonej (ja dałam żółtą)
  • 1/2 cebuli
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 puszka pomidorów
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 150 g czerwonej fasoli
  • sól, pieprz
  • ser żółty
  • olej

Wykonanie:
Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy posiekaną cebulę, czosnek i dodajemy mięso. Smażymy, aż się zrumieni, dodajemy pomidory z puszki i koncentrat. Mieszamy, po chwili dodajemy fasole i całość dalej smażymy, wcześniej doprawiając do smaku solą, pieprzem (ja dodałam jeszcze paprykę ostrą - odrobinę).
Wierzch ciabatty odcinamy, tworząc wgłębienie w kształcie litery V. W powstałe wgłębienie nakładamy farsz.
Przygotowane ciabatty układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, a wierzch posypujemy serem (ja miałam tylko taki krojony, dlatego pokroiłam w paski).
Zapiekamy w papierniku nagrzanym do 180 stopni przez ok 10 minut, aż ser się stopi.
Danie gotowe zaraz po wyjęciu z piekarnika.

Smacznego!

Ps. Danie powstało na podstawie przepisu Kuchni Lidla :)

środa, 5 marca 2014

Torebek nigdy dość!

Jak tylko zobaczyłam kurs na nietypową kartkę u Mileny od razu wiedziałam, że zrobię taką dla mojej Babci! Do środka wkleiłam życzenia i "zasypałam" je cukierkami.