wtorek, 15 marca 2016

Barwa ciszy według Rosamund Lupton

Wystarczy, że pójdę na zakupy spożywcze, a wracam z książką i winem! Mam to szczęście, że Mąż zachowuje się podobnie, więc jeszcze żyję. Zamysł w tym roku był taki, aby jednak ograniczyć lekko zakupy książkowe po szalonym 2015 roku. Idzie nam dobrze, ale szału nie ma. ;) W weekend na półkę rodzinną trafiła nowa pozycja Rosamund Lupton "Barwa ciszy".

To moje kolejne spotkanie z tą autorką. Wcześniej byłam zachwycona  czytając Siostra i Potem. Jak tylko zobaczyłam nową pozycję w dorobku tejże Pani nie zastanawiałam się długo nad zakupem.

"Barwa ciszy" Rosamund Lupton


Główna bohaterka, Yasmin Alfredson leci na Alaskę do męża zajmującego się filmowaniem przyrody. Na miejscu okazuje się, że wioska Anaktue doszczętnie spłonęła i, jak twierdzi policja, nikt nie ocalał, łącznie z Mattem, mężem Yasmin. Kobieta nie wierzy w tę informację, bo w chwili wypadku próbował się z nią kontaktować i to pozwala jej sądzić, że jakimś cudem ocalał. Zdeterminowana Yasmin szuka pomocy wśród kierowców ciężarówek jeżdżących w tamte rejony, którzy pomogliby jej dotrzeć do Anaktue. Jest z nią głucha córka Ruby, która jest jednym z narratorów powieści. Kobiecie udaje się zorganizować transport ciężarówką i tak rozpoczyna się daleka podróż, którą zapamiętają do końca życia, bo po przejechaniu kilkunastu kilometrów zorientują się, że ktoś podąża ich śladem i prawdopodobnie ma złe zamiary...

W tej książce cisza występuję jakby w dwóch wymiarach. Jeden to głuchota dziewczynki, która porozumiewa się ze światem "migając", ale także poprzez program komputerowy, który "mówi" jej słowa pisane na klawiaturze.
Drugi wymiar ciszy to przyroda Alaski. Daleka północ, niewielkie skupiska ludzi, skromna roślinność, ogromne pustkowia. 

Czy warto przeczytać?


Historia zdesperowanej kobiety, która z dziesięcioletnią głuchą córką przemierza samotnie Alaskę prowadząc wielką ciężarówkę jest lekko naciągana. Trudno mi uwierzyć, a tym bardziej zrozumieć. Absurdalność opowieści rekompensuje jednak styl Rosamund Lupton. Autorka doskonale opisała śnieżną scenerię, pustkowie, złowrogą ciszę, surowość terenu i przyrodę ukrytą pod zwałami śniegu. 

Dałam się porwać historii, zauroczyłam się opisami, ale jak się okazało, to relacje są w tej powieści najważniejsze. Poprzez rozmowy matki z córką, ich wspomnienia o mężu i ojcu poznajemy bogactwo uczuć i w pewnym stopniu zaczynamy rozumieć nieracjonalność zachowania Yasmin. 

W książce odnalazłam styl pisania znany z poprzednich dwóch powieści, więc jeśli je znacie, to także Barwa ciszy Was zadowoli. Jeśli jednak dopiero chcecie zacząć przygodę z Rosamund Lupton to zacznijcie od  powieści pt. Siostra.

Nie oceniaj książki po okładce...


Kolejny raz Wydawnictwo Świat Książki doskonale poradziło sobie z okładką. Jest piękna, w stylu poprzednich książek Rosamund Lupton. 

A na koniec:


Myślę, że Barwa ciszy to doskonały materiał na film. Motyw podróży przez pustkowia śnieżnej Alaski zdesperowanej kobiety, matki głuchej dziewczynki...
To MUSI się udać! ;)
domowa biblioteczka
Pozycja godna uwagi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)