środa, 31 sierpnia 2011

Różności

Na początek o filmie Goodbye Bafana, który obejrzeliśmy z Mężem ostatnio. Opis według dystrybutora:
Bohaterem filmu jest biały rasista, strażnik więzienny jednego z zakładów karnych w Republice Południowej Afryki w czasach przed zniesieniem apartheidu. Jego bezkrytyczne poglądy zostały zmienione przez czarnoskórego więźnia, którego pilnował przez dwadzieścia lat. Tym więźniem był Nelson Mandela.

Zaczęło się od pomyłki. Myślałam, że w filmie gra Denzel Washington (!!!), którego uwielbiamy. Nie wiem dokładnie, skąd ten pomysł, chyba zwyczajnie pomyliłam się. 
Trudno mi ocenić jak wygląda ten film od strony historycznej, ale chyba nie ma nikogo, kto nie słyszałby chociaż nazwiska Mandela!? Nie umiem też określić na ile jest to rzetelna biografia, ale wiem z całą pewnością, że świetnie się ten film oglądało. Bez zbędnych udziwnień, spokojne, stonowane aktorstwo, delikatna, nie natrętna muzyka. Doskonały Joseph Fiennes jako strażnik James Gregory i Diane Kruger jako jego żona Gloria.
Wszystkim gorąco polecam ten film, mimo nie najlepszych recenzji w internecie. 

Wczoraj wieczorkiem w końcu usiadłam i zrobiłam karteczkę. Tak, tak. Jedną. Jak dla mnie za dużo wycinania, przycinania, a za mało ozdabiania. He he.. Kurs znalazłam tu. To nie będzie moja ulubiona forma, ale lubię uczyć się nowych rzeczy. A oto efekt:
przód

tył




 Wykorzystałam papiery  i stemple z napisami z Lemonade, stempelki od siostry (dzięki, chociaż to właściwie mojego chrześniaka!!!), motylki z pianki kupionej w Empiku, a dziurkacz z Biedronki. Tusz też z Empiku. 

Skończyłam czytać drugą część trylogii, o której pisałam tutaj. "Nowicjuszka" średnio mi się podobała. Oczywiście przeczytałam szybko (na ile to możliwe przy małym dziecku), bo byłam zwyczajnie w świecie ciekawa co dalej. Trochę się rozczarowałam. Odnoszę wrażenie, że to część napisana jako wstęp do kolejnej części. O ile pierwszy tom to było przedstawienie świata, bohaterów, akcji, to ten drugi według mnie niewiele wniósł nowego. Kilka wątków i postaci wydaje się zbędnych, ale może to złudzenie? Przeczytałam ostatnio kilka kryminałów i thrillerów, gdzie liczy się każdy szczegół, więc może stąd ten osąd?
Przede mną część ostatnia "Wielki Mistrz" i liczę, że "powali mnie na kolana". Tak czy inaczej jestem pod wrażeniem pisarstwa Pani Trudi Canavan. Myślę, że będę obserwować i czytać jej książki.

sobota, 27 sierpnia 2011

Filmowo

Widziałam ostatnio film "Co nas kręci, co nas podnieca" W. Allena. Muszę przyznać, że jest BARDZO w jego stylu.

Główny bohater, Boris po 60-ce, (Larry David) jest w swoim cynizmie, arogancji i impertynencji tak naturalny, że aż szczerze sympatyczny. Żyjąc sam i deklarując własną samowystarczalność, którą zawdzięcza niewątpliwie cholernie wysokiej inteligencji, okazuje się być bezbronny wobec prostoty i infantylności w najbardziej wydawałoby się prymitywnym wydaniu, które to reprezentuje swoją postawą napotkana i przygarnięta pod dach, młoda dziewczyna o imieniu Melodie (zaskakująco dobra Evan Rachel Wood). Pobierają się, żyją ustalonym, niezakłócanym niczym rytmem aż w końcu staje się to co nieuchronne - dziewczynie hormony buzują i osiągają wyżyny a starcowi... przeciwnie;-). Pojawia się też matka Melody, która oprócz drażniącej na początku aury, okazuje się być ważnym i ciekawym "elementem" historii, wnoszącym sporą dawkę humoru. Ojciec młodej mężatki jest już odrobinę drażniący (pewnie dlatego że jego postawa jest raczej przewidywalna), jednak i jemu przypada w udziale kilka zabawnych kwestii.
Ten film różni się od wcześniejszych, tych zrobionych w Europie jak np. Scoop, Sen Kasandry, czy Vicky Cristina Barcelona. Średnio mi się podobał, no ale ja obejrzę ABSOLUTNIE WSZYSTKO Allena:):):)
A wczoraj do kin wszedł nowy film " O północy w Paryżu"....

czwartek, 25 sierpnia 2011

Top Trendy i Czarek

Na wesoło rozpoczynam dzisiaj dzień. Cezary Pazura celnie opowiada o mężczyznach, posłuchajcie chociażby do momentu, gdy opowiada o czterech substancjach, które rządzą facetami... 
Uwielbiam Czarka niekoniecznie jako aktora, ale jego występy kabaretowe są świetne. Im jest starszy, tym jego spostrzeżenia trafniejsze. Lubię sposób w jaki opowiada. Polecam ten występ. Za każdym razem śmieję się do łez! Dla mnie to skecz tych wakacji.


Moje 7 miesięczne dziecko uwielbia oglądać Klub Myszki Mickey. To straszne. Dzisiaj rano tylko to było wstanie powstrzymać go od płaczu. Czy to już mogę zaliczyć do porażki pedagogicznej?!

środa, 24 sierpnia 2011

Powrót do domu

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Koniec urlopowania. Wróciliśmy z wakacji i teraz próbuję na nowo się zorganizować. Konieczne były DUŻE zakupy, bo lodówka i szafy świeciły pustkami. Jasiu dostał krzesełko do karmienia! 
Czas tak szybko umyka, że nie wiem kiedy a już jest wieczór. Odebrałam prenumeratę Filmu i Twojego Stylu, mam dwa nowe filmy do obejrzenia, "tęsknię" za robieniem karteczek, a do tego planuję zrobić swój pierwszy album. A propos: może ktoś doradzi jak dokładnie okleić gotową bazę? 
Czy wspomniałam, że Mąż i teść zrobili mi niespodziankę i mam kolejne części Trylogii Czarnego Maga ??? Uff... Sporo tego, a doba taka krótka? Właśnie zastanawiam się jak zmniejszyć zapotrzebowanie na sen?!? Teraz śpię ok 7 godzin, w tym mam dwie pobudki na karmienie Jasia...Gdyby udało się "zejść" do 5...He He

Dziękuję wszystkim za odwiedziny, za pozostawione komentarze. Postaram się częściej pisać.

środa, 17 sierpnia 2011

Wakacje cd.

Urlop trwa. Dzisiaj skończyłam kolejną książkę. SF. Typowe, modelowe SF. Czytało się świetnie, autora polecił mi teść. Zna ktoś Janusza A. Zajdla? Przeczytałam Limes inferior i gorąco polecam. Nie tylko fanom fantastyki.

Właściwie to czas mija szybko na spotkaniach rodzinnych i przyjacielskich, czytaniu, zajęciach typowo domowych, ale przede wszystkim na opiece i zabawie z Jasiem. Od ponad dwóch tygodni siedzi, co dało mu nowe możliwości. Uwielbia huśtawkę, a my razem z nim!

Ten post miał być o kulturze sąsiedzkiej. Tak się złożyło, że w tym roku mamy budowy, a co za tym idzie nowych sąsiadów. Próbujemy być wyrozumiali dla stukania, pukania, krzyków, młotów itp. itd. Tylko niektórym się wydaje, że skoro są na swojej działce to wszystko im wolno.
Jeden sąsiad przez dwa dni palił ognisko, rzekomo drewno, tylko smród był jakiś dziwny. Cała nasza działka była w dymie, a mnie ciągle mdliło. Siedziałam z Jasiem w domku, ale przecież nie o to chodzi?! Jak mąż zwrócił facetowi uwagę, to on stwierdził, że jest U SIEBIE! Na szczęście wziął sobie do serca nasze "sugestie" i proceder się skończył.
Inny sąsiad w niedzielę rano (!!!) postanowił coś tam zrzucać, wierzbę, czy coś? Stukał, pukał jak szalony. Teść się wkurzył i nakrzyczał na niego, chociaż on nas przekonywał, że on to MUSI DZISIAJ zrobić!!! Litości...
Kolejny nowy sąsiad postanowił w niedzielę, albo w poniedziałek świąteczny (nie pamiętam już dokładnie) kosić trawę. Na naszą prośbę, żeby dał nam odpocząć od hałasu, stwierdził, że on w ciągu tygodnia pracuje i nie ma czasu. Tak się składa, że bywa na działce codziennie, owszem często po południu, ale mógł to zrobić w sobotę wieczorem, prawda?!
Brak mi słów na to co się tu dzieje czasami. Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że jest upierdliwa, albo nie wiadomo jakiej ciszy potrzebuję. Nie o to chodzi. Tylko o taką życzliwość międzyludzką, odrobinę zrozumienia i kultury. U mnie w domu rodzinnym przestrzegaliśmy pewnych zasad społecznych i teraz u siebie też je stosuję. Szkoda, że sporo ludzi ma je w głębokim poważaniu....

A na koniec karteczka, którą zrobiłam jakiś już czas temu. Kwiatki mojej "roboty".

 

piątek, 12 sierpnia 2011

Zaległości

   Cały czas się urlopujemy. Jakoś tak wychodzi, że nie zaglądam tutaj za często, ale nie próżnuję całkowicie. Robiłam karteczki, dwie zakładki do książek, no i przeczytałam kolejną książkę. Opowiem może innym razem?!
   Miałam malutki urlopik od rodziny, tzn. spędziłam sama dwie noce i jeden dzień. W końcu się wyspałam, poczytałam, ale najważniejsze, że byłam w kinie! To miała być koniecznie komedia, więc zdecydowałam się na Druhny. Pierwsza część filmu zdecydowanie nie w moim guście (nie znoszę słuchać bekania, pierdzenia i patrzeć na wymiociny i kupy), ale potem zrobiło się już ok. Całkiem trafne obserwacje damsko-męskie, trochę o przyjaźni i zobowiązaniach. Płakałam ze śmiechu kilka razy....

czwartek, 4 sierpnia 2011

SF

Ostatnie dni pochłonęła mnie fantastyka. A dokładnie GILDIA MAGÓW Trudi Canavan. Nie jestem fanką tego gatunku, zabrałam się za książkę, bo polecał mi ją mój Teść, fan SF. Muszę Wam się przyznać, że jak skończyłam wieczorem, to powiedziałam Mężowi, że jutro (tzn. dzisiaj) MUSIMY pojechać po kolejną!!! He he...W gorącej wodzie jestem kąpana. A tak na poważnie to zamierzam przeczytać kolejne pozycje trylogii. Dopiero teraz poszukałam kilka informacji, oto fragment:
"Pierwsza część trylogii pt. `The Magicians Guild` (`Gildia Magów`), która ukazała się w 2001 roku, zapewniła autorce rozgłos, część druga pt. `The Novice` (`Nowicjuszka`), została nominowana do nagrody Aurealis dla najlepszej powieści fantasy. Ostatnia część trylogii pt. `The High Lord` (`Wielki Mistrz`) ukazała się w 2003 roku i nominowana była do najważniejszej australijskiej nagrody w dziedzinie fantastyki - nagrody Ditmar, w kategorii Najlepsza Powieść. Wszystkie te trzy książki otwierały listy bestsellerów SF. Cała Trylogia Czarnego Maga została uznana przez Nielsen BookScan za najbardziej udany debiut serii fantasy od ostatnich 10 lat".

Nie napiszę o czym jest tak książka, cały świat jest wymyślony (jak u Tolkiena), czyta się genialnie łatwo, bez wysiłku. Wierzyłam w to co czytałam, a to niewielu autorom się udaje.
POLECAM!!!


 

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Leniuchowania c.d.

Tak, tak, leniuchujemy sobie na działeczce. A co! Szkoda, że pogoda taka kapryśna. Rano zimno, w południe pojawia się trochę słońca, a po południu deszcz! Podobno od jutra ma być cieplej... Leżymy sobie z Jasiem na trawie (oczywiście nie bezpośrednio) i bawimy! Zapomniałabym: synek w od dwóch dni ładnie siedzi! Sam i rzecz jasna bardzo to lubi! Hehe, śmiejemy się, że lada moment zacznie nam biegać!
Standardowo tutaj nie gotuję, no ale czasami trzeba jeść, więc trzeba się przemóc. Karteczek też nie robię, wymęczyłam tylko zakładkę do książki na urodziny męża. Jakoś brak mi pomysłów, nie mogę się skupić itd. Może w tym tygodniu?!?
Czytam też wspomnienia wujka z czasów jego dzieciństwa, gdy rodzina została przesiedlona w latach 1939-45. O tym jednak napiszę innym razem.
Życzę wszystkim zaglądającym ciepłego sierpnia, dużo pozytywnej energii i uśmiechu każdego dnia!
Na koniec fotka Jasia z jego pierwszą chrupką: