U mnie zrobienie jednej kartki trwa około godziny, czasami dłużej. Zależy co wymyślę. Jeśli dochodzą przeszycia, albo stemplowanie i kolorowanie, czyli to, co uskuteczniam ostatnio, to nagle okazuje się, że jedną kartkę robię ponad 2 godziny.
Moje wszystkie papiery, tasiemki, kwiaty, wykrojniki mam posegregowane w pudełkach i ułożone w szafce. To nie jest kwestia bałaganu, bo ja doskonale wiem, gdzie co jest, tylko tego, że za każdym razem, gdy zabieram się za robienie kartek, albumu, notesu, czy innej rzeczy, muszę WSZYSTKO potrzebne wyjąć. Część rzeczy mam i tak mam schowane głębiej w szafie, takie, których używam okazjonalnie (np. bigownicę, nitownicę, bindownicę itp).
Rozkładanie mojego warsztatu, a potem składanie i układanie trwa. I właściwie irytuje. Do tego stopnia, że czasami rezygnuję.
Najlepiej jest zostawić wszystko na stole, ale przy naszym metrażu i stylu życia, ale przede wszystkim przy dwójce ciekawskich dzieciakach, to ryzykowne posunięcie. Czasami idę "na całość" i wtedy doświadczam ciągu dni pełnych tworzenia.
Od trzech dni, mimo przeziębienia, odpuściłam sobie wszystko i jak tylko Piotruś miał drzemkę, to siadałam do robienia kartek. Tym oto sposobem mam ich już kilkanaście, a to dopiero październik!!! Jestem z siebie dumna, ale nie wiem czy po weekendzie będę miała siły wyjąć to wszystko ponownie...? Nie no żartowałam. Pewnie, że tak!
Dziś kartka z grafiką od Janet, pierwsza z wielu tego roku. Jak tylko zobaczyłam Matyldę zimową, to od razu ją polubiłam.
A papier to niezawodny arkusz od Bee Scrap. Też będzie często używany przeze mnie w najbliższym czasie...
Kartkę zgłaszam na wyzwanie październikowe u Janet.
***
Jestem ciekawa jak Wy sobie radzicie logistycznie z tworzeniem? A może jesteście tymi szczęśliwcami, którzy mają swoją pracownię, albo chociaż stały kąt?
***
Przy okazji przypominam o candy urodzinowym, macie czas do 17 listopada!
Udanego weekendu!