piątek, 7 czerwca 2013

Takie tam...

     Wszyscy dookoła są znużeni pogodą, która nas nie rozpieszcza. Prognozy zmieniają się co rusz, trudno zaplanować jakiś urlop, czy chociażby weekend.
     Ten tydzień miał być słoneczny i bardzo ciepły, ale jak było, tak było. Odwiedziła mnie siostra z dziećmi, więc siedzenie w domku nie wchodziło w grę. Były biegi, jazda na rowerze, huśtanie na linie, rzuty do kosza itd. itp.

Dzień 1...
     Dzieci ubraliśmy w ciepłe bluzy, kurtki i kalosze. Do tego co jakiś czas jakieś "papu" do rączki i luz. Jasiu bardzo zmęczony, ale zadowolony z wizyty kuzynostwa.

Dzień 2...
     Pojawiło się słońce, więc spakowaliśmy rozbrykaną trójkę do auta i wywiozłyśmy na plażę. Nasza pogadanka w czasie jazdy, że nie będziemy wchodzić do wody, wywołała efekt odwrotny. Jasiu powoli oswajał się z piaskiem, a potem szybko z wodą...

     A na koniec jeszcze ja. Z coraz większym brzuszkiem, który sprawia, że raczej się kulam, niż chodzę ;p
***
Dziękuję za odwiedziny, wkrótce znów się odezwę.
Udanego weekendu :)

3 komentarze:

  1. a siostry to nie pokazalaś :p zdjecie z brzuszkiem sliczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wyglądasz-i juz coraz bliżej narodzin,a synek rośnie jak na drożdżach,pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciąża Ci służy, bo wyglądasz promiennie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)