Nadchodzi taki moment, gdy należy zabrać dziecko do fryzjera! Jasiu miał prawie 2 lata, gdy pierwszy raz wylądował na krześle na postrzyżyny. Cóż, dla nas rodziców, to był trudny moment. Ciężko było go namówić do spokojnego siedzenia, więc zainteresowaliśmy go bajkami na iPadzie. Jakoś poszło, daliśmy radę z mężem :)
Dzisiaj sama zabrałam Jasia do salonu licząc, że przy trzeciej wizycie będzie łatwiej. Po drodze opowiadałam co się stanie, co zrobimy potem (ciastko i oglądanie tramwajów) itd. itd. No, ale spokojne dziecko zmieniło się w monstrum wrzeszcząco - histeryzujące, gdy tylko usłyszało szum suszarki (hmmm?!).
Usiadłam z nim na fotelu, on wczepiony jak małpka nie pozwolił sobie założyć peleryny, a miła fryzjerka robiła co mogła, żeby go zagadać i rozśmieszyć. Włączyłam mu w akcie desperacji Myszkę Miki na komórkowym Youtube i jakoś poszło... Z każdą chwilą bardziej się skupiał na obrazie, niż na ciachającej włosy fryzjerce. Takim oto sposobem Jasiu ma krótką fryzurkę (żeby wystarczyło na DŁUGO!!!). Pędem wróciliśmy do domu od razu pod prysznic, bo Jasiowe włosy oblepiły nas dokładnie... Było ciężko, ale teraz synek smacznie drzemie, a ja relaksuję się przy komputerze.
Jestem ciekawa czy Wy także macie takie problemy u fryzjera, a może podpowiecie jakieś triki i sposoby, aby dziecko polubiło takie wizyty? Piszcie śmiało, każda rada się przyda.
***
Skorzystam z okazji i pokażę jeszcze jedną kartkę na ślub w formie kopertówki (żeby nie tworzyć niepotrzebnie postów).
Tym razem także użyłam papieru UHK, a jako główną ozdobę wykorzystałam obrączki ze stempell&kartoon, potraktowane brokatem i preparatem do spękań. Zamiast wstążki zamykającej zrobiłam papierową opaskę, wydaje mi się, że równie praktyczną. Do tego napis, różyczki i trochę dekoracyjnej taśmy.
Jak Wam się podobają kartki w tej formie? A może na ślub macie inne patenty?
Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło jeśli zostawicie po sobie jakiś ślad w formie komentarza.
Pozdrawiam z pochmurnego Poznania :)