czwartek, 24 listopada 2011

Mucha na blogu

Ostatnie trzy dni słuchałam marudzenia, zawodzenia, ciągle mamaaa, mamamamaaa, itd,itp. A dzisiaj od rana Jasiu zadowolony, uśmiechnięty. Mogłam w spokoju przygotować się rano, zjeść śniadanie, sprawdzić maile. A po południu znowu: ma ma, mammma.... Ciekawe czy ktoś znajdzie w tym jakąś prawidłowość? Teraz to można wszystko tłumaczyć wyrzynającymi się zębami. Fakt, ostatnio przebił się ósmy, czyżby już szły kolejne???
Na blogu Anny Muchy (hehe, jakoś przypadkiem tam trafiłam?!!) dowiedziałam się, że musi jeszcze w ciąży na zapas oglądać filmy w kinie, chodzić do knajp, uprawiać dużo seksu, spotykać się ze znajomymi, itd., bo po urodzeniu to DŁUGO nie będzie mogła sobie pozwolić na przyjemności. Dziecko "zabiera" wolność i swobodę. No, rozumiecie, totalne więzienie!!!
Jak to czytałam, oczywiście komentarze, to trochę mnie zmroziło. Po pierwsze, nie czuję się, żebym będąc z dzieckiem była w więzieniu. Po drugie, do kina chodzę rzadko, ale jednak! Gdyby mi BARDZO zależało, to pewnie i dałabym radę częściej. Po trzecie, to w ciąży odkryłam swoje hobby, czyli robienie karteczek (póki co, bo już planuję inne rzeczy) i nadal to robię. Po czwarte, nadal czytam książki, prasę, blogi. 
Właściwie to mogłabym jeszcze wymieniać, ale wydaje mi się, że wszystko sprowadza się do organizacji czasu i priorytetów. Mam mniej czasu dla siebie, to fakt niepodważalny, ale patrzenie na rozwój dziecka daje taką satysfakcję, że nie myślę o minusach tej sytuacji. A jak Jasiu podrośnie to pojedziemy do tej wymarzonej Barcelony...Prawda, Mężu?
Ależ się rozpisałam, ho ho. Nie będę już przynudzać, lepiej pokażę zaległą karteczkę:



No niestety, światło było słabe, więc nie widać rzeczywistych kolorów. Na choince są namalowane brokatowe bombki, ale na zdjęciach nie ma efektu. Papiery i stempel z Lemonade, tasiemki z pasmanterii.

To by było tyle na dziś.

Miło, że tu zaglądacie i komentujecie. Dobrej nocy!!!

1 komentarz:

  1. moja wisi na mnie od poniedziałku, ale to przez chorobę...
    też czasami tak marudzi, że nie można nic zrobić, a za chwilę dobry humor.
    przyszywana

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)