poniedziałek, 16 stycznia 2012

Syndrom czystej kuwety!

Jak ten czas szybko mija. Codziennie wstaję z listą rzeczy do zrobienia, ale właściwie to stwierdzam, że się nie pali....Siedzi gdzieś w mojej głowie, że MUSZĘ, że TRZEBA, że POWINNAM. Myślę, że wiele kobiet tak ma, tylko pytam się po co? Czy świat się zawali, jeśli odkurzę jutro, a w tym czasie utnę sobie krótką drzemkę? Siedzę teraz przy kompie, piję winko, ale właściwie to lepiej by było gdybym poszła spać. Jaś lubi wstać o 5-6 pełen sił do zabawy...Czy trzeba być zawsze rozsądnym? 
Ktoś mądry kiedyś napisał, że życie jest zbyt poważne żeby jest z powagą traktować. Musimy dać sobie trochę luzu od czasu do czasu, bo bycie obowiązkowym i takim "akuratnym" bywa zwyczajnie nudne, choć bardzo wskazane w dorosłym życiu! Właściwie to siedzę w domu i jestem panią swojego czasu, ale moje zdolności organizacyjne zapadły chyba w sen zimowy! Na półce mam górę książek do przeczytania, jakiś film, zamówienia na karteczki (póki co rodzinne), sporo spraw do załatwienia (typu szczepienie Jasia, naprawa obrączki), tylko... 
Pracuję teraz nad czymś dla mnie nietypowym, tylko nie wiem czy i kiedy pokaże jakieś zdjęcia...

Ten wpis miał być o syndromie czystej kuwety...
Nasz milusiński Tobiś z jakimś perwersyjnym upodobaniem uwielbia "załatwiać się" do właśnie sprzątniętej kuwety. Mówię tu o tzw. grubszej sprawie. Problem w tym (no nie wiem czy nazwać to problemem, bo są gorsze sprawy), ale Jaś zaczął robić tak samo!!! Oszaleć można! Najbardziej mnie martwi, że nie mogę Go przyzwyczaić do korzystania z nocnika! Wytrzymuje na nim może 15 sekund, a potem jest jeden wielki ryk. Nie wiem skąd ta awersja? Daję mu książeczki, zabawiam, śpiewam, opowiadam, ale on i tak ucieka. Ma ktoś jakiś pomysł? Help... Kiedy jest na to najlepszy moment?

Dosyć chaotyczny ten wpis, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Życzę dobrej nocki wszystkim czytającym! 

ps. Dobrze, że sobie nie postanowiłam noworocznie, że każdego dnia będę zamieszczała jeden wpis... Byłaby wtopa maksymalna! 

6 komentarzy:

  1. Z tym nocnikiem, to myślę, że spokojnie, Twój synek przecież dopiero co ukończył roczek. Moja niespełna Dwulatka ma jeszcze z tym problemy...

    To prawda, że czas pędzi błyskawicznie. I ciągle go na wszystko mało.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. moja Bobaska siedzi na nocniku tylko rano, podczas mojego szykowania (mycie głowy, suszenie, malowanie) a potem za Chiny nie usiądzie.
    chyba mają jeszcze czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz też się łapię na tym, że jestem zbyt akuratna i to właśnie dziś ogarnęłam mieszkanie po łepkach , nastawiłam obiad bo to musi być a resztę mam w nosie - co nie może poczekać do jutra ? co się stanie ? phiiii
    i prawdą jest że jestem nie dospana i może lepiej byłoby się przekimać jak moje dziecie ma drzemkę ale lubię zaglądać w wirtualny świat - zawsze jet tu tyle ciekawych spraw i ludzi :)
    Co do kuwety no to nasze milusińskie tak mają że nie lubią mieć brudno , moje też jak im nie sprzątnę kuwetki to się obrażą i narobią obok, więc rada nie rada w tym względzie musi być zachowana ciągłość hi hi ;)
    co do nocnikowania to ja myślę że każde dziecko musi "dojrzeć" do tego . A że synuś nie chce wysiedzieć długo na nocniku - nie dziw się , usiądź na takie nocnik to zobaczysz jak się wbija w pupę - nie nie , nie próbowałam , ale widziałam jaki zawsze ślad na pupie zostawiają więc chyba wygodne nie są- moje szkraby nigdy nie chciały na nocnik choć mają trzy , wybrały nakładkę na toaletę - może spróbuj :)pozdrawiam (pierwszy raz u Ciebie )

    OdpowiedzUsuń
  4. W lecie bo nadążysz z praniem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba wszystkie mamy tak mają - złapałam się wczoraj na silnej potrzebie nic nie robienia. Obiad wyciągnęłam z zamrażalnika i na tym cała moja twórczość się skończyła - dopiero wieczorem chcąc nie chcąc musiałam przeprosić naczynia w zlewie i stertę prania czekającą na żelazko... ale przez cały dzień snułam się leniwie za swoim dzieckiem - choć częściej kolejność była odwrotna ;) Takie dni bywają potrzebne, bo przecież od raz nieumytej podłogi świat się nie zawali a ja poczułam się znacznie lepiej.
    A jeśli chodzi o nasze bąble - każde dziecko ma swój czas, ja zaczęłam od systematycznego wysadzania z samego rana zaraz po przebudzeniu- wtedy szansa na sukces niemal gwarantowana. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam sadzać też w dzień. A kiedy mój synuś miał 14 mc zdjęłam pieluchę na dobre i uczyliśmy się wzajemnie co i jak :) Jestem z Niego bardzo dumna :) Dziś ma 2 lata i ze zdziwieniem patrzy na przewijane dzieci - zapomniał już co to pieluszka. :) Sama nauka trwała ok 2tyg ale czasem zdarzały się wpadki - to nieuniknione :)
    Życzę cierpliwości i wytrwałości :) Na wszystko przyjdzie czas - większość poradników pisze, że dopiero 2 latek potrafi kontrolować potrzeby fizjologiczne w dzień ... być może mają rację :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj w klubie czasami niedoskonałych kobiet, tak jest lepiej i ciekawiej dla nas. Moja Dziewczynka skonczyła 2 latka i dalej nosi pieluchę, ma ochotę na siusiu kiedy ja jestem w toalecie, ona też. Próby długiego siedzenia na nocniku nie przypadły jej do gustu,ale dobrze sie bawiła. Czekam na dobry moment. Pozdrawiam awszystkie mamy z potrzebą lenia i lampką wina.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)