wtorek, 8 marca 2011

Dzień Kobiet

Całkiem zapomniałam, że to dziś. Przy śniadaniu kuzyn, który przyjechał na chrzest Jasia, złożył mi życzenia. Potem zadzwonił tato (zawsze dostawałyśmy z mamą i siostrą po kwiatku bez względu na wiek!), a przed chwilą siostrzeńcy męża (12 i 8 lat!). Zapomniałabym wspomnieć o ochroniarzu "urzędującym" w bloku...Zastanawiam się kiedy Małżonek stwierdzi, że wypadałoby chociaż powiedzieć: no...to wszystkiego najlepszego...
Jestem trochę zawiedziona jego postawą, generalnie to rozumiem, że jesteśmy już kilka lat ze sobą, małżeństwem od 1,5 roku, mamy małe dziecko, znamy się jak łyse konie i nie mam co liczyć na dreszcze jak na pierwszych randkach. Tylko... kur.. nadal jestem kobietą!!! Wkurzam się, bo odkąd zaszłam w ciążę, a teraz wychowuję naszego syna, to funkcjonuję tylko jako żona i matka, tak jakbym przestała być kobietą. Owszem, nie zawsze wyglądam świetnie (po 2 miesiącach po porodzie mam jeszcze 4 kg do zrzucenia i wystający brzuszek), ale staram się dbać o siebie. Czyste i ułożone włosy, delikatny makijaż od czasu do czasu itd. 
Wystarczyłoby od czasu do czasu jakieś miłe słowo czy gest (typu kwiatek na Dzień Kobiet). Pewnie feministki mnie wyśmieją, bo przecież o naszym poczuciu własnej wartości decydujemy My same, Kobiety. Prawda jest jednak taka, że wszyscy, bez względu na płeć, potrzebujemy akceptacji najbliższych. W tej chwili najbliższą mi osobą jest mój mąż, a nie koniecznie czuję się piękna, mądra i pożądana. Chyba o to chodzi?!?!?
Chyba mam zły dzień...Jeden z tych, co powinny się szybciej kończyć...
Wszystkim kobietom, pięknym, mądrym, sympatycznym życzę spełnienia marzeń w tym naszym dniu! 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)