sobota, 13 grudnia 2014

Czas na odwyk

     Zbliżające się święta i koniec roku to doskonała okazja, aby się wyciszyć, zastanowić nad tym, co było fajnego, a co można poprawić. Dla mnie grudzień to jeden z tych miesięcy, gdy najchętniej schowałabym pod wielkim kocem i nie wychodziła przynajmniej do końca stycznia. Mam tak od dziecka, mimo iż gwiazdka, prezenty, imprezy itd.  Nie będę robić z bloga kozetki psychiatry, ale tak czy inaczej koniec roku zmusza do podsumowań.

     Największym dla mnie odkryciem tego roku jest bieganie. Lubię to robić, ale niekoniecznie zimą... Brakuje mi w tej chwili, oprócz słońca, tego zmęczenia i poczucia wolności, gdy pokonuję kolejne kilometry. Chyba dlatego ze zdwojoną siłą odczuwam stagnację i brak ruchu. Czekam z niecierpliwością na wiosnę, bo teraz "to nie to".

     W tym roku poznałam grupę fajnych kobiet, które tak jak ja są Mamuśkami, lubią bieganie. Poczułam, że jestem we właściwym miejscu, bo doskonale się motywujemy i wspieramy w drodze o lepsze figury i zdrowie. Tylko szkoda, że tylko wirtualnie. I tu kolejne spostrzeżenie i wyjaśnienie tytułu posta.

     Odkąd nie pracuję, zajmuję się domem i dziećmi na pełen etat, moje kontakty z dorosłymi są znacznie ograniczone. To właśnie przez internet załatwiam większość spraw, ale też utrzymuję i podtrzymuję więzi przyjacielskie. Odpada problem opieki nad dziećmi...Sęk w tym, że trochę mnie to rozprasza... Nie dość, że komputer i fb otwarty cały czas, to poza domem "dopada" mnie aplikacja na telefonie. Z jednej strony fajna sprawa, bo jestem na bieżąco i mogę od razu reagować, a z drugiej pewnego rodzaju "tik", żeby ciągle sprawdzać, czy jest coś nowego...

    Jak napisałam na początku, nadszedł czas na odwyk. Zaczęłam od skasowania aplikacji na telefonie, a komputer będę "odpalać" wieczorem, aby sprawdzić pocztę, nowe oferty pracy (tak, tak, na tym muszę się bardziej skupić) i odpisać w razie potrzeby. Myślę, że najbliżsi zrozumieją, mają nr telefonu, a pozostali musza się pogodzić z tym faktem. Nie wiem na jak długo ta zmiana, ale jest mi potrzebna, bo czasami lepiej wiedzieć mniej...

     Chcę się bardziej skupić na swoich zainteresowaniach: więcej kartkowania, czytania i oglądania filmów. Za dużo czasu tracę na niewiele wnoszących informacjach...

    Żeby nie było tak smętnie i nudno dziś na blogu, to pokażę karteczkę świąteczną z sówkami. Kolorowa i taka słodka już "poszła w świat".



    Jestem ciekawa, co myślicie o takim odwyku, czy to w ogóle ma sens, czy macie podobne spostrzeżenia? A może przesadzam? 

     Mam nadzieję, że nie zdołowałam Was w to sobotnie popołudnie...

Udanego weekendu!


2 komentarze:

  1. Kartka prześliczna chyba moja ulubiona :)
    Ja już jakiś czas temu wprowadziłam zasadę włączania fb tylko jak śpi młody i to pod warunkiem, że obiad gotowy a mieszkanie jako tako ogarnięte.... no i wiadomo postanowienia na nowy rok po podsumowaniu bieżącego. Ja na szczęście w nadchodzącym roku nie będę musiała jeszcze myśleć o pracy ale za Ciebie moja kochana mocno trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia i mam nadzieję że dzisiaj wysłany list się przyda :-)
    Paulina

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)