Zamysł był prosty: jedna strona albumu to jeden miesiąc z życia Piotrusia. Wymagało to ostrej selekcji zdjęć, a drukowałam je w różnym formacie.
Uwaga sporo zdjęć:
Dopiero po zbindowaniu uświadomiłam sobie, że nie do końca dobrze to zrobiłam. Po pierwsze zamiast jednej sprężyny, lepiej byłoby zrobić dwie na krańcach kart. Po drugie źle zbindowałam samą bazę, widać to po okładce i kartach z nazwami miesięcy. Cóż, mam nauczkę na przyszłość.
Jestem jednak zadowolona, że ukończyłam ten album. Bardzo pracochłonne zajęcie, wymagające wiele czasu. Z radością skupię się teraz na robieniu kartek, gdzie efekt końcowy jest "natychmiastowy".
Pytanie, czy ten album to pamiątka dla Piotrusia, czy dla mnie...?
Ciekawe, czy Wy robicie swoim dzieciaczkom takie albumy? Pytam, bo mój pierworodny jeszcze się nie doczekał...
Udanego dnia!
tworzysz cudeńka :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚliczny album!!!
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba, dziękuję :)
OdpowiedzUsuń