czwartek, 9 października 2014

Pomysł na zabawę z dzieckiem

     Nadszedł drugi miesiąc chodzenia naszych pociech do przedszkoli i szkół. Czytam na blogach, że przeziębienia zbierają swoje żniwo. Przychodnie są pełne gorączkujących, kaszlących i smarkających mały pacjentów. A wystarczy oglądać telewizję...

     Reklamy potrafią wpędzić kompleksy, ale w tym czasie doprowadzają chyba wszystkie matki do szału. Chyba co druga reklama dotyczy środka na odporność, bądź już na pierwsze objawy choroby! Matka stoi na posterunku i zawsze, absolutnie zawsze ma w apteczce genialny środek na wszystko. Jak nie ona, to jej przyjaciółka! Litości...

     Broń Cię Kobieto, żebyś się nie zaopatrzyła wcześniej. Dla aptek to idealny czas, wcisną każdą nowinkę, bo rodzic nie chce patrzeć jak dziecko się męczy, no i do pracy trzeba iść.

     Matka powinna każdą wolną chwilę spędzać na oglądaniu reklam, bo tam znajdzie odpowiedź na każdy objaw przeziębienia. Damy syropek i po kłopocie!

     Tak się składa, że moje dzieci nienawidzą leków. Podanie im syropu to zapasy, po czyszczeniu nosa fridą mam zakwasy, nie wspomnę co się dzieje, gdy robię inhalacje... Nic nie pomaga, ani pokazywanie bajek, ani przekupstwo, tzw. obiecanki - cacanki.

     Matka musi, matka potrafi, matka siwieje...

     Takie leczenie na własną rękę czasami ma sens, a czasami trzeba iść do lekarza. Proponuję poza naklejką "dzielny pacjent" poprosić o kilka szpatułek, którymi ogląda się gardło. A dlaczego? Bo jak już dziecko "jest na chodzie" to trzeba je czymś zająć. Ile można oglądać bajek???

     Na wypadek choroby przygotujcie sobie drogie Panie, oprócz pełnej apteczki, zestaw taśm papierowych kolorowych (2-3 sztuki). Ja swoje kupuję w sklepach typowo z artykułami do scrapbookingu, ale niezły wybór ma Empik, Tiger, TkMaxx.

KURS NA BRANSOLETKĘ

     Znalazłam ten kurs na Pintereście, zrobiłam kilka sztuk z synem, czyli nie tylko Mamy dziewczynek mogą skorzystać.


Źródło

     Zabawa trwa nie za długo, sporo czasu zajmują przygotowania (kilka dni), ale radość dziecka bezcenna. Mój Jasiu ma swoją bransoletkę i mimo, iż jej nie nosi, to nie pozwolił jej nikomu dać.

     Nasze bransoletki są w kolorach nie do końca takich jak byśmy chcieli, ale to dlatego, że Matka do sezonu chorobowego się nie przygotowała...






     Trochę zmodyfikowałam wykonanie, zamiast sznurka użyłam tasiemek, bo po zrobieniu dziurek patyczek pękał i bałam się, że popsuje wszystko. Ale Jasia bransoletka jest według oryginału i nadal się "trzyma", czyli niekoniecznie mam rację...

    A jak tam u Was z sezonem grypowym? Jak sobie radzicie? Macie jakieś pomysły na zajęcie dziecka, żeby nam głowy nie zawracało? Mam dość budowania torów, maszynowni z klocków, czy układania puzzli. Rysownie i malowanie też nie wchodzi w grę... :)

     Życzę dużo zdrowia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)