Kąpiel nigdy nie była dla Jasia atrakcyjna. Trudno go było zabawić, a mycie główki stanowiło wstęp do histerycznego płaczu. Przyszedł jednak taki moment, dzięki Tatusiowi, który zajmuje się tym tematem, gdy słychać głównie śpiew i śmiech. Wszystko tak się zmieniło, że wieczorem synek bierze mnie za rękę i prowadzi do łazienki, a gdy stajemy przy wannie to znacząco pokazuje i kiwa głową. Śmiesznie to wygląda.
Dzisiaj na placu zabaw tak bardzo Jasiowi spodobała się starsza dziewczynka, że pokonał swój strach i wszedł na zjeżdżalnię. Moje wcześniejsze próby kończyły się fiaskiem, a tu proszę, instynkt zadziałał, czy co? Wdrapał się z moją pomocą, a potem zachęcany okrzykami chłopiec, teraz chłopiec, zjechał z uśmiechem w me ramiona (jeszcze póki co moje!)... Och, uśmiałyśmy się z mamą Marianny...
***
Dzisiaj chciałabym pokazać album, nad którym pracowałam ostatnio. To mój pierwszy taki poważny projekt, mam nadzieję, że spodoba się osobie zamawiającej i obdarowanej.
Uwaga, będzie dużo zdjęć.Album o wymiarach 20 x 20cm. Okładka:
Taki detal:
Zaraz potem miejsce na osobistą dedykację i pierwsze zdjęcie:Kwiatki własnej roboty:
Praktycznie każde zdjęcie można opisać na tagach:
Tutaj tag z motylkami:
Zależało mi na tym, żeby zmieściło się jak najwięcej zdjęć.
A oto otwierana karta, czyli na jednej stronie albumu zmieszczą się nawet trzy zdjęcia.
Kolejna strona, gdzie oprócz zdjęcia można zachować dodatkowe informacje.
Trochę brokatu gdzieniegdzie.
A tu zauważyłam dopiero po zrobieniu zdjęcia, że pół perełka "ucieka"...
Zmieszczą się dwie, a nawet trzy fotki. A co!
A tu niespodzianka...
Nawet pięć fotek można wkleić.
Spokojnie, bez wariacji.
A to już koniec.
KONIEC!
Dotrwał Ktoś do końca tej foto relacji? Gratuluję. Jestem ciekawa Waszej opinii.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słówko.
Pozdrawiam:)