Może nie powinnam się przyznawać, ale nie znałam nic z twórczości Beatrix Potter. To tylko mnie zmotywowało do obejrzenia tego filmu.
Jak już wspomniałam, obsada ciekawa. Nie mogę się przyczepić zbytnio, chyba tylko Renee za często zapominała, że nie gra tu Bridget Jones i powinna trochę popracować nad mimiką? Czepiam się! Sama historia opowiedziana jest na słodko, występują bohaterowie z książeczek, jest love story (tragicznie zakończona), trochę o emancypacji kobiet, główne etapy życia tytułowej bohaterki.
Spędziłam miło czas, naprawdę, chociaż chyba żaden facet by tego nie "przeszedł", bo film jest raczej dla dorastających panienek, takich co to pamiętają jeszcze Teklę Kałużyńską.
Cieszę się, że zobaczyłam ten film, bo jeśli nawet to nie jest arcydzieło, to przynajmniej poznałam kolejną pisarkę dla dzieci. Myślę, że sięgnę w księgarni po jej książki. Może Jasiowi spodoba się opowiastka o Piotrusiu Króliku?
Życzę dobrej nocki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)