Wczorajszy wieczór upłynął na oglądaniu filmu Jak zostać królem z 2010 roku. Fabuła filmu opiera się na losach księcia Jorku - Alberta, który zawsze pozostawał w cieniu starszego brata. 
 Po śmierci ojca, króla Jerzego  V, tron zgodnie z prawem przypada Edwardowi. Ten jednak po  niecałym roku panowania musi abdykować ze względu na swój związek z mężatką Panią Simpson. Jego miejsce zajmuje główny bohater filmu jako Jerzy VI. Nowy władca nie czuje się komfortowo w nowej  roli. Zmuszony jest bowiem do licznych występów publicznych, które  ukazują jego wadę wymowy. Za namową żony - Elżbiety - monarcha (jeszcze  jako książę) zaczyna kurację u ekscentrycznego logopedy Lionela Logue’a.  Albert - początkowo sceptycznie nastawiony - z biegiem czasu docenia  pomoc terapeuty. Ich znajomość z czasem przeradza się w przyjaźń. Dzięki pomocy przyjaciela nowy król coraz śmielej wygłasza mowy, a  podczas wojny razem z małżonką, staje się symbolem angielskiego ducha  bojowego. Do dziś mówi się, że gdyby nie słowa otuchy kierowane za  pośrednictwem radia do brytyjskich obywateli, być może Anglicy nie  potrafiliby tak dzielenie stawiać czoła Niemcom w czasie II wojny  światowej.Dla kogo film "Jak zostać królem"?
Jak zostać królem to prawdziwa uczta dla amatorów kina spokojnego, obyczajowego, w iście  angielskim klimacie, bez zbędnych efektów specjalnych, zbyt szybkiego  tempa akcji. 
Aktorzy.
Rola Colina Firtha to prawdziwy majstersztyk. Jako Jerzy VI wypada wiarygodnie, a gdy denerwuje się przed publicznym występem, my przeżywamy razem w nim. Jego logopeda Geoffrey Rush (bardzo lubię!) w niczym mu nie ustępuje. Ich wzajemna relacja iskrzy na ekranie, dialogi porywają, często śmieszą. Helena Bonham Carter to świetna aktorka jest! :)
Czy warto zobaczyć "Jak zostać królem"?
Jak zostać królem zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Zaliczam go do jednego z najlepszych filmów jakie dane było mi obejrzeć w tym roku. 
Film jest dopracowany pod każdym względem: obsady, scenariusza, zdjęć. Wręcz można się przenieść w tamten czas i miejsce. Warto poświęcić te dwie godziny, chociażby dla Colina...
Gorąco polecam!

ja poluję na ten film, bo mam go na tej liście"do obejrzenia" :)
OdpowiedzUsuń