Warto zobaczyć SPECTRE pod warunkiem, że:
1. Widziałeś poprzednie filmy i ROZUMIESZ konwencję. Tak, tak! Wiesz czego się spodziewać; wiesz, że dostaniesz niezłą rozrywkę; wiesz, że będą piękne kobiety, samochody, pościgi itd. itp. Najważniejsze jednak jest to, że nie oczekujesz porywającego, trzymającego się praw logiki scenariusza. Zresztą, kto by się przejmował scenariuszem...?
2. Lubisz Daniela Craiga.
De gustibus non disputandum est (przydały się w końcu lekcje łaciny, czyli o gustach się nie dyskutuje). Ja lubię popatrzeć, bo posłuchać to w Bondzie za wiele okazji nie ma...
3. Chcesz zobaczyć jakie dziewczyny „obraca” znowu Bond. Jak wiadomo, w każdej kolejnej części pojawiają się kolejne piękności, chociaż obecność Monici Bellucci została rozdmuchana w mediach. Pojawia się na chwilę i zostawia niedosyt, bo to piękna i utalentowana aktorka. A jeśli chodzi o Lea Seydoux...Ma piękny uśmiech :)
4. Lubisz gadżety. Nie wiem tylko, czy auto mogę zaliczyć do tej kategorii? Aston Martin to właściwie członek ekipy i jest sprawcą kilku naprawdę świetnych scen. Poza tym jest pewien zegarek, ale to nudne...
6. Masz poczucie humoru. W filmie jest kilka scen i powiedzonek, które są zabawne. Wywołały u mnie szczery uśmiech, a do tego były zamierzone! :)
Byłam, widziałam i dobrze się bawiłam. Mogę ubolewać, że seria obrała kierunek kina totalnie sensacyjnego, gdzie ciągle są wybuchy, strzelaniny i gonitwy. Bond jest nadal męski i szarmancki wobec kobiet, a nawet w tej części żadna nie ginie, ale cóż... Czasy się zmieniły, więc i cała seria przeszła swoistą metamorfozę. Brakuje trochę tego ulotnego "wdzięku" (?) starszych filmów, ale takie jest teraz KINO.
Na koniec ja z Danielem Craigiem ;)
Ciekawe, czy kogoś zachęciłam do obejrzenia Spectre? A jeśli widzieliście to dajcie znać w komentarzu jak Wasze wrażenia!
Pozdrawiam z deszczowego Poznania.